Mimo że z drzew spadło już większość
liści, pogoda nadal była piękna. Świeciło słońce, a na niebie
nie było ani jednej chmurki. Pieski biegały po ogrodzie, gdy
właśnie otworzyły się drzwi domu i wyszła babcia Dota.
- Mam dla was miłą wiadomość – powiedziała, poklepując swoje pupile po łepkach. Zwierzątka usiadły grzecznie i zaciekawione, wpatrywały się w babcię.
- Igorek z rodzicami wyjeżdża na wakacje - kontynuowała- W związku z tym, przez dwa tygodnie, będzie mieszkała u nas India. To pierwszy raz, gdy zostanie na tak długo. Na pewno będzie bardzo tęskniła, więc musimy okazać jej wiele miłości. Jest przecież jeszcze szczeniaczkiem.- zakończyła babcia i wolnym krokiem podreptała do swoich zajęć.
- No trudno, niech mieszka – wołała biegnąc za nią Milka – ale gdzie ta miła wiadomość.
- No przecież, właśnie ją usłyszałaś – wyjaśniła Pyza.
- Spodziewałam się jakiś smakołyków, albo..... , albo, jeszcze więcej jakiś smakołyków – odparła Milka i na samą myśl oblizała się od ucha do ucha.
- Nie narzekaj, przecież lubisz tą małą – krzyknęła Pyza i pobiegła w kierunku oczka wodnego. Milka położyła się pod drzewem.
- Mała jest fajna, ale wolałabym smakołyki – mruknęła do siebie i zamknęła oczy.
Wieczorem, zgodnie z zapowiedzią, w
domu babci Doty pojawiła się India, a wraz z nią małe miejsce do
spania i mała miseczka . Najpierw było wielkie powitanie. Psinka
skakała z radości i poszczekiwała wesoło. Szybko jednak
zauważyła, że nie ma jej właścicieli. Położyła się na swoim
posłaniu, czerwonym, w białe serduszka, i popiskiwała cichutko.
Pyza i Milka też ułożyły się na miejscu i próbowały zasnąć.
- Może dzisiaj pozwolimy jej spać z nami – zaproponowała Milka słysząc kolejne piśnięcie. Pyza nie zdążyła nawet jej odpowiedzieć, gdy już między nimi leżała, mała biała kruszynka. Od razu zamknęła oczy i wyglądało jakby natychmiast zasnęła.
Gdy babcia przyszła zobaczyć jak sobie poradziły, zastała już zupełnie inny widok. Po jednej stronie wielkiego miejsca, maksymalnie wciśnięta w oparcie i skulona, spała Pyza. Pośrodku, rozłożona z łapkami do góry spała India. Milce brakło chyba miejsca, bo leżała obok na podłodze. Babcia uśmiechnęła się na ten widok. - Dała sobie radę – wyszeptała i poszła do swojej sypialni.
Pierwsza noc przebiegła spokojnie.
Rano wszystkie pieski wybiegły do ogrodu. Zawsze pierwsza, jako
starsza wychodziła Pyza, a za nią wolnym krokiem zaspana Milka. Tym
razem wyglądało to trochę inaczej. Gdy babcia otworzyła drzwi na
taras, India najpierw przebiegła między łapami zaspanej Milki, co
spowodowało, że ta potknęła się o nią i wpadła głową w
ścianę. Potem rozpędzona, mała kulka, próbowała dogonić Pyzę,
więc ledwo obie zmieściły się w drzwiach. Pyza warknęła nawet
groźnie, ale po małej już nie było śladu.
- Jest jeszcze mała – mruknęła szara psina i skierowała się do swoich codziennych obowiązków.
- Tylko spokojnie, zaraz pyszne śniadanko – powiedziała do siebie i poszła z drugiej strony domu, gdzie babcia miała wynieść jedzenie. Usłyszawszy znajome trzaśnięcie drzwi, przyśpieszyła kroku.
Pod dachem, tu gdzie zawsze, stały już
3 miski. Milka skierowała się od razu do swojej i jakież było jej
zdziwienie, gdy w samym środku ujrzała zanurzonego po brzuch, w
makaronie z mięsem, małego pieska. India podniosła łepek,
spojrzała niepewnie, a potem jednym susem wyskoczyła z tej miski,
by wskoczyć do drugiej, która stała obok. Trzecia znacznie
mniejsza miseczka świeciła już pustkami. Gdy na miejsce dotarła
Pyza, Indii już nie było. Milka właśnie zlizywała resztki ze
swojej brody.
- Znowu wyjadłaś moje jedzenie! – krzyknęła, patrząc w jej kierunku oskarżycielsko.
- Ale to nie ja – biały, duży piesek,aż się skulił ze strachu.
- No może mi powiesz, że ta mała opróżniła swoją miskę i wyjadła pół mojej. Przecież ona tu nawet nie dosięgnie – zawarczała Pyza i zaczęła zjadać to co jeszcze zostało w jej misce. Milka na wszelki wypadek oddaliła się czym prędzej.
- Co ta babcia sobie myślała, że dwa tygodnie z tym potworem to dobra wiadomość – mruczała idąc w kierunku ogrodzenia. Nagle coś przykuło jej wzrok. W strumyku, obok oczka wodnego, do połowy w wodzie leżał babci kalosz, a z jego cholewki wystawał mały, znajomy ogonek.
- Milka!- usłyszała nagle gniewny głos babci. Okazało się, że oglądała poczynania Milki przez okno i teraz zbliżała się z groźną miną. Milka, aż przysiadła. Babcia chwyciła za kalosz. Wyleciało z niego sporo wody, co rozzłościło ją jeszcze bardziej.
- Niedobry pies!- krzyknęła i odeszła niosąc w ręku zielony but, ociekający wodą. Milka jeszcze długą chwilę nie odważyła się ruszyć. Dawno nie widziała swojej pani takiej zdenerwowanej. W końcu zdecydowała się opowiedzieć wszystko siostrze.
Milka odetchnęła z ulgą. Ale zaraz
potem przypomniała sobie ile dzisiaj wycierpiała niesłusznie przez
tego malucha.
- Muszę coś z tym zrobić, bo nie wytrzymam tych dwóch tygodni – pomyślała i skierowała się w kierunku drewna do kominka.
Chwilę rozmawiała ze swoją koleżanką myszką, a potem oddaliła się zadowolona. Podeszła do drzwi prowadzących do pomieszczenia gospodarczego i lekko je uchyliła. Potem położyła się obok i wyglądało jakby zasnęła. Nie minęło dużo czasu, gdy mała psina znudziła się pracą i przechodziła obok leżącej Milki. Ujrzawszy uchylone drzwi od razu postanowiła wejść do środka. - Nie wchodź tam – otworzyła jedno oko Milka. To może być niebezpieczne dla małego pieska.- dodała i zamknęła oko.
- Phi! - usłyszała po chwili wraz z cichutkim skrzypnięciem drzwi. Na jej pyszczku zagościł zagadkowy uśmiech.
Pieski mają wspaniały słuch, więc nie musiała nawet zmieniać miejsca, by wiedzieć co robi w garażu jej mała koleżanka. Najpierw było słychać jak z półki spadła jakaś metalowa rzecz, potem zaczęły spadać inne. Gdy stara opona potoczyła się jeszcze w kierunku małego psotnika, rozległ się przeraźliwy pisk i zza drzwi wypadła na podwórko przerażona, biała kruszynka. Cała się trzęsła, a na jej pyszczku malował się strach. Dopadła do Milki i wtuliła się w nią tak, że nie było jej widać. - Miałaś rację. Tam chyba są jakieś duchy. - zatrzęsła się -Już zawsze będę cię słuchać, tylko mnie obroń. Jesteś przecież taka duża i odważna.
- I nie będziesz już wyjadała jedzenia z mojej miski?– zapytała Milka z przebiegłą minką.
- Oczywiście – pisnęła nadal trzęsąca się India.
- I będziesz spała na swoim miejscu?
- Tak . Obiecuję.
- Nie przeginaj!- krzyknęła Pyza, która już od jakiegoś czasu przysłuchiwała się ich rozmowie, ale po chwili uśmiechnęła się i puściła oko do siostry.
- Chodź mała nauczę cię teraz kolejności wychodzenia i wchodzenia do domu – powiedziała do Indii i pobiegła z nią na drugi koniec ogrodu. Milka rozłożyła się wygodnie. Gdy rozmowy ucichły zza uchylonych drzwi wyjrzała mała myszka i kiwnęła na swoją rodzinę.
- Możecie wychodzić! Droga wolna!- stwierdziła rozglądając się dookoła. Potem podeszła do swojej koleżanki .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz