- Cześć! - odezwała się do niej,
jej przyjaciółka myszka, która tak jak ona, szukała jakiegoś
cichego miejsca.
- Cześć!- powitała ją Milka.
- Może podzielisz się ze mną
jedzeniem, bo jeszcze nic dzisiaj nie jadłam. Ten hałas nie
sprzyja szukaniu pożywienia.
- Oczywiście – odparła Milka i
podsunęła łapą ku niej kulkę suchej karmy. Myszka rzuciła się
na nią łapczywie. Gdy zaspokoiła pierwszy głód i z kulki
została już tylko połowa, podniosła łepek i rozejrzała się
dokoła. Akurat nad nimi przelatywał jakiś zabłąkany ptaszek. -
Ten to ma fajnie - rozmarzyła się myszka – ma takie śliczne
skrzydła i dzięki temu może latać. Ja też bym tak chciała –
dodała i jeszcze przez chwilę przyglądała się oddalającemu się
ptaszkowi.
- Mnie też się podoba latanie –
odparła Milka, spoglądając w stronę ptaszka. - Ale pieski i myszki
nie mogą przecież latać. - wytłumaczyła koleżance z bardzo
mądrą minką.
- Nieprawda – odpowiedziała jej
myszka. - Słyszałam od mojej babci, że są latające myszy.
- Naprawdę ?– zdziwiła się Milka
– ale przecież wy nie macie skrzydeł. Myszka, widząc, że
zainteresowała ją swoją opowieścią, rozsiadła się wygodnie
tuż przy niej i kontynuowała historię.
- Babcia mówiła, że te myszy ze
skrzydłami są dziwne i śpią wisząc głową w dół. Może od
takiego spania wyrosły im skrzydła.
- Wiesz, to możliwe – przyznała
jej Milka – Ja widziałam kiedyś gąsienicę, która wisiała
głową w dół, a potem wyrosły jej skrzydła i była już
motylkiem.
- Super – odparła uradowana
myszka. Musimy więc położyć się spać głowami w dół, a jak się obudzimy
będziemy latały.
- Fajnie - zgodziła się z nią
Milka i już zaczęła szukać miejsca na taką dziwną pozycję. W
końcu, po chwili, obie ułożyły się na plecach, nogami opierając
się o ścianę domu. Pozycja była bardzo niewygodna, ale obie
koleżanki starały się w niej wytrzymać jak najdłużej.
- Bolą mnie całe plecy –
odpowiedziała jej myszka – ale skrzydełek jeszcze nie widać.
Może coś robimy nie tak?. Milka zastanowiła się chwilę i
zdecydowała zapytać siostrę.
- Ty tu leż, a ja pobiegnę do Pyzy
i zapytam, jak to było z tym motylkiem i gąsienicą –
powiedziała do koleżanki i pobiegła w kierunku ogrodzenia. -
Tylko się nie ruszaj! – krzyknęła jeszcze do niej. Myszka
została sama. Milki nie było bardzo długo.
- Pewnie zrezygnowała już z tego
latania – powiedziała do siebie myszka. Nóżki już jej
zdrętwiały, a i łepek zaczął ją boleć od niewygodnej pozycji.
W końcu nie mogąc doczekać się na koleżankę, wstała.
Rozprostowała obolałe kostki, złapała pod pachę połówkę
kulki suchej karmy i podreptała do domu. Po chwili pod wiatę
przybiegła Milka.
- Już wiem co musimy zrobić! –
krzyczała już z daleka. Gdy jednak przybiegła na miejsce i nie
ujrzała koleżanki, stanęła i zaczęła się rozglądać.
- Pewnie w końcu wyrosły jej
skrzydełka – pomyślała.- Ale przecież
nie mogło jej się to udać, ba Pyza powiedziała, że gąsienica
musi mieć kokon, żeby zamienić się w motylka – rozmyślała
dalej. Wreszcie postanowiła, że sama zrobi sobie kokon i pokaże
myszce, że też może mieć skrzydełka. Zaczęła więc szukać
czegoś co nadawało by się do zrobienia kokonu. Szukała pod
krzakami i pod drzewami, w miejscu gdzie złożone jest drewno
kominkowe i w okolicach koszy na śmieci, ale nic się nie nadawało.
Weszła też do pomieszczenia gospodarczego i tam zauważyła wielką
pajęczynę. Wsadziła w nią swój biały łepek i już pajęczyna
pokryła jej mordkę. Po chwili wypatrzyła nową pajęczynę pod
drabiną i jeszcze kilka innych na pozostawionych tam narzędziach
ogrodniczych. Szybko pościągała wszystkie. Część pajęczyny
powpychała sobie też do uszu, bo zauważyła, że słabiej słyszy
hałas wybuchających petard. Cała okryta pajęczyną znów zajęła
pozycję z nogami opartymi o ścianę. Zamknęła oczy i próbowała
zasnąć.
- No to już chyba przesada –
usłyszała nagle cienki głosik w swoim uchu. Zerwała się na
nogi, ale nikogo nie było.
- Nie dość, że zniszczyłaś
nasze domki, to mnie wepchnęłaś sobie do ucha – znów rozległ
się głosik w uchu. Milka szybko wydłubała sobie pajęczynę z
jednego ucha i okazało się, że miała tam też małego pajączka
i to on do niej przemawiał. Pajączek wymachiwał do niej,
oburzony, swoimi ośmioma nogami, wykrzykując coś przy tym, ale
teraz gdy nie był już w Milki uchu, wcale go nie było słychać.
Odszedł, więc szybko obrażony. Milka spojrzała na niego zdumiona i znów
zajęła swoją dziwną pozycję. Leżała już tak dłuższą
chwilę, gdy nadbiegła Pyza.
- A co ty tu robisz? - zapytała
zdziwiona.
- Czekam, aż wyrosną mi
skrzydełka. Była tu ze mną myszka, ale jej już chyba wyrosły,
bo jej nie zastałam jak wróciłam od ciebie.
- A dlaczego jesteś cała w
pajęczynie i leżysz w takiej dziwnej pozycji? - nadal dziwiła się
Pyza.
- No jak to, mówiłaś przecież,
że gąsienica musi mieć kokon, a myszki babcia opowiadała, że
jak się śpi z głową w dół to wyrastają skrzydła.-
wytłumaczyła siostrze. Pyza rozdziawiła pysk ze zdziwienia.
- Pieski i myszki nie latają –
powiedziała w końcu. Nagle gdzieś bardzo blisko nich wybuchła
kolejna petarda. Huk był olbrzymi i towarzyszył mu wielki błysk,
który rozświetlił całą wiatę. Pieski aż przytuliły się do
siebie. Nagłe światło wystraszyło nie tylko je. Spod dachu
wyleciało dziwne stworzenie. Wyglądało dokładnie jak myszka,
koleżanka Milki, ale miało piękne, duże skrzydła.
- Ja też będę miała takie, choć
bym miała leżeć tak cały rok – powiedziała widząc je Milka i
znów usadowiła się z nogami opartymi o budynek. - A mówiłaś,
że pieski i myszki nie latają – dodała z oburzeniem patrząc na
siostrę.
- Milka, to stworzenie, to nie
myszka ze skrzydełkami, tylko nietoperz – wyjaśniła Pyza. -
A teraz podnieś się, wyliż się ładnie, bo zaraz będzie Nowy
Rok i życzę ci, żebyś miała w nim trochę więcej rozumku.
- Dobrze – zgodziła się Milka –
ale w Nowym Roku i tak spróbuję polatać – powiedziała cichutko
do siebie i weszła za siostrą do domu, wciąż wylizując swoje białe futerko z pajęczyny.
Urocze czworonogi :)
OdpowiedzUsuńDzięki
OdpowiedzUsuńSą wspaniałe, ale nieraz potrafią nieźle nabroić
Pozdrawiam