Mała myszka Basia
przebiegała koło psich misek.
- Cześć
Basiu! – zawołała do niej Milka – Gdzie się tak śpieszysz?
- Biegnę, bo
umówiłam się z krecikiem, pod drzewem orzecha. Ma mi opowiedzieć
coś ciekawego, ale nie zdradził co.- odpowiedziała myszka i
pobiegła dalej.
- Jak zjem, to
też tam pójdę – odkrzyknęła Milka, ale myszka mogła jej już
nie usłyszeć. Bardzo zamyślona biegła przed siebie. Nie ukłoniła
się nawet Pyzie, która skończyła swój obchód po ogrodzie i
też wracała na śniadanie. Pod drzewem nikogo jeszcze nie było.
Myszka usiadła w kąciku i czekała na krecika. Co chwilę
niecierpliwie oglądała się we wszystkie strony. Za siatką, od
strony sąsiadów słychać było rozmawiające kotki. Myszka wcale
się nie wystraszyła, bo kotki nigdy nie przechodziły ogrodzenia.
Taką miały umowę z Pyzą i Milką, i wszystkie zwierzątka w
babci ogrodzie o tym wiedziały. Nagle Basia usłyszała
szeleszczące liście gdzieś znacznie bliżej.
- Czy to ty
kreciku? - zawołała niepewnie, ale nikt się nie odezwał. Basia
wiedziała, że na myszki w ogrodzie mogą czyhać różne
niebezpieczeństwa, więc skuliła się jeszcze bardziej. Listki
znowu zaszeleściły i naprzeciwko Basi pojawił się kotek. Był
wprawdzie mały, ale wyglądał bardzo groźnie. Rodzice myszki
zawsze jej powtarzali, że na widok kota ma uciekać. Nie
zastanawiając się długo zaczęła wdrapywać się na drzewo.
Odwróciła się, żeby sprawdzić co robi jej wróg i gdy okazało
się,że też wchodzi po drzewie, przyspieszyła kroku.
- Dlaczego
uciekasz? – wydyszał zziajany kotek – ja tylko chcę się z
tobą pobawić – dodał.
- Pobawić!
-krzyknęła myszka – już ja znam kocie zabawy z myszkami, mama
mi opowiadała.
- To czemu
uciekasz? - zdziwił się kotek i nagle się zatrzymał. Rozejrzał
się dookoła i aż ugięły mu się nóżki.
- Ale jesteśmy
wysoko! – stwierdził i chwycił się mocno najbliższej gałęzi.
Myszka też się zatrzymała i przyjrzała mu się dokładnie. Kotek
cały się trząsł, a w jego małych oczkach było widać prawdziwe
przerażenie.
- Co ty?. Chyba
nie masz lęku wysokości – spytała rozbawiona myszka.
- Nie wiem, ale
jestem jeszcze malutki i wiele rzeczy robię pierwszy raz. Nigdy
jeszcze nie widziałem takiego zwierzątka jak ty i nigdy nie
wchodziłem na drzewo. Bardzo się boję – dodał. - Chcę do mamy
Myszka nie była
pewna, czy kotek mówi prawdę, ale zrobiło jej się go żal. Zeszła
dwie gałązki niżej.
- Nie bój się
– spróbowała go pocieszyć – zaraz coś poradzimy –
dodała,ale nic nie przychodziło jej do głowy. Kotek rozpłakał
się już na dobre.
- Może
pobiegnę po pomoc – odezwała się po chwili. Widząc, że kotek
bardzo już panikuje zeszła z drzewa i pobiegła do piesków. Po
chwili pod drzewkiem było już pełno zwierzątek. Stały tam dwa
pieski, krecik, który przyszedł na umówione spotkanie i myszka
Basia. Wszyscy zastanawiali się jak pomóc biednemu kotkowi.
- Może
potrząśniemy drzewem, to spadnie – stwierdziła beztrosko Milka.
Pyza zgromiła ją spojrzeniem.
- Ja tam nie
wejdę – odezwał się krecik – my kreciki nie chodzimy po
drzewach – dodał.
- Musimy coś
podstawić pod drzewo, żeby kotek bezpiecznie po tym zszedł –
zadecydowała Pyza.
- Ale co? –
zamyślił się krecik
- Może
zjeżdżalnie Igorka – wpadła na pomysł Milka – jest duża i
plastikowa, chyba ją jakoś dociągniemy. Pyza zaakceptowała ten
pomysł i oba pieski szybko pobiegły po zjeżdżalnię. Po chwili
można było zobaczyć jak ciągną za sobą różową zabawkę
ogrodową. Kotek już trochę ochłonął, bo cała sytuacja bardzo
go zainteresowała. Zapomniał nawet o swoim lęku wysokości.
Pieski dostawiły zjeżdżalnię do drzewa.
- Wejdź na to!
– krzyknęły do kotka.
Kotek właśnie
przypomniał sobie gdzie się znajduje, chwycił się mocniej gałązki
i pokręcił główką. Milka nie zastanawiając się długo, wzięła
duży rozbieg i całym ciałem uderzyła w drzewo. Wszystkie gałęzie
zatrzęsły się mocno. Na ziemię spadło mnóstwo liści. Kotek
stracił równowagę, spadł wprost na podstawioną zjeżdżalnię i
zjechał na trawnik .
- Ale jazda !–
odezwała się Milka, lekko oszołomiona po uderzeniu w drzewo. Mały
kotek też był oszołomiony, ale akcja ratunkowa bardzo mu się
spodobała.
- Idę
opowiedzieć rodzicom – stwierdził otrzepując się z liści i
podreptał w stronę ogrodzenia.
- Dziękuję –
krzyknął jeszcze przechodząc przez oczko w siatce.
- Mam nadzieję,
że nie opowie tej historii ze wszystkimi szczegółami, bo będziemy
mieć konflikt z sąsiadami – powiedziała Pyza i znów zgromiła
Milkę spojrzeniem.
- A co
właściwie miałeś mi opowiedzieć? – spytała myszka krecika,
bo właśnie przypomniała sobie czemu się tu znalazła.
- Słyszałem,
że u sąsiadów urodził się mały kotek – odparł krecik –
ale o tym już chyba wszyscy wiemy – dodał i wybuchnął
śmiechem. Wszystkie zwierzątka zaśmiały się razem z nim.
Bardzo ważna kwestia lęku , fajowa bajka ;)
OdpowiedzUsuń