Ten dzień zaczął się dla babci Doty pechowo. Zginął jej ulubiony zegarek. Babcia przeszukała już cały dom, lecz go nie znalazła. Wyszła na dwór dać pieskom jeść, ale po jej minie widać było, że ją coś trapi.
- Czemu babcia
jest dzisiaj taka smutna i zamyślona? – spytała Milka siostrę.
- Babcia od
rana szuka swojego zegarka – odparła Pyza – a ponieważ go
bardzo lubi, dlatego się martwi.
- Może
pomożemy jej szukać – wymyśliła Milka i już chciała pobiec,
ale uświadomiła sobie, że nie wie co to jest zegarek.
- A po czym
poznać ten zegarek – zapytała.
- To takie
urządzenie co pokazuje czas. - wyjaśniła jej Pyza – Wydaje on
charakterystyczny dźwięk, takie cyk, cyk, cyk. Babcia na pewno się
ucieszy, gdy go znajdziesz, bo ja muszę pilnować domu.
Milka szybko
pobiegła szukać zguby. Węszyła bardzo dokładnie we wszystkich
kątach, a od czasu do czasu zatrzymywała się i nasłuchiwała, czy
nie słychać gdzieś cykania. Pytała też napotkane zwierzątka,
czy nie słyszały gdzieś takiego dźwięku. Szybko jednak okazało
się, że nikt nie widział, ani nie słyszał zegarka. Zrezygnowana
i zmęczona położyła się przy oczku wodnym. Zamyślona
wsłuchiwała się w otoczenie. Nagle gdzieś w pobliżu usłyszała
cykanie. Była bardzo cichutkie, ale już wiedziała skąd dobiega.
Okrążyła oczko wodne i wpadła w otaczające je szuwary. Teraz
cykanie ucichło. Milka nasłuchiwała jeszcze chwilę, aż w końcu
pobiegła opowiedzieć wszystko Pyzie.
- Pewnie babcia
wyrywała chwasty i tam zgubiła zegarek – wyjaśniła jej Pyza –
a, że nie był nakręcony to przestał cykać. Pobiegnij tam i
powęsz dokładnie, a uda ci się go znaleźć. Babcia będzie
bardzo szczęśliwa – zachęciła siostrę. Nie musiała jej tego
dwa razy powtarzać. Po chwili Milka znów węszyła w szuwarach. W
końcu przestała się ruszać i znów nasłuchiwała.
- Cyk, cyk, cyk
– dobiegło z pobliskiej kępki trawy. Spojrzała w tamtym
kierunku i pośrodku kępki zauważyła dziwne zielone stworzonko.
- Czy to ty
jesteś zegarek? – zapytała Milka. Chodź tu szybko, bo babcia
cię szuka – dodała, bo stworzonko przyglądało jej się bardzo
zaskoczone.
- Mnie szuka
babcia? – spytało po chwili.
- Oczywiście –
odparła Milka.
- Ale dlaczego
mnie ?– nie dowierzało jej stworzonko.
- Babcia bardzo
cię lubi, ale cię zgubiła i teraz jest bardzo smutna, więc
wskakuj na mnie to cię do niej podwiozę – wytłumaczyła Milka i
nadstawiła się, by napotkany nieznajomy mógł wskoczyć. Konik
polny, bo to on był tym stworzonkiem, zastanowił się chwilkę,
ale wreszcie wskoczył na pieska i schwycił się jego sierści.
Uradowana Milka pobiegła do domu, co chwilę podskakując z
radości. Konikowi też podobała się ta przejażdżka i wydawał z
siebie głośne cyk, cyk, cyk. Milka podbiegła do babci i skakała
wokół niej.
- Co ty tak
skaczesz? – zdziwiła się babcia, ale wcale nie zauważyła
siedzącego na niej konika polnego. Popatrzyła jeszcze chwilę na
pieska i weszła do domu.
- To chyba nie
mnie szuka babcia – stwierdził zmartwiony konik polny.
- Na pewno
ciebie – odparła Milka – przecież to ty robisz cyk, cyk, cyk.
Prawda? - spytała już trochę mniej pewnie.
- Tak. To ja –
odpowiedział konik i znów zacykał.
- Babcia pewnie
cię nie zauważyła, bo nie miała swoich okularów. Musisz
wskoczyć przez okno i zacykać, to cię usłyszy.
- Dobrze –
przytaknął jej konik i wskoczył do domu. Usadowił się na
parapecie i rozpoczął swoje cykanie, ale babcia nawet na niego nie
spojrzała.
- Poczekaj tu,
a ja zawołam siostrę – krzyknęła Milka i za chwilę wróciła
z Pyzą. Po drodze zdąrzyła już jej opowiedzieć, że znalazła
babci zegarek i on teraz cyka w domu na parapecie, ale babcia go nie
zauważyła.
- Zaraz pokażę
go babci – odezwała się Pyza i wbiegła do domu. Rozejrzała się
dokładnie i na parapecie nie zobaczyła zegarka. Dojrzała tam
natomiast konika polnego, który wygrywał właśnie swoje cykanie.
Szybko zrozumiała, jaki błąd popełniła jej siostra.
- Witaj koniku
polny – odezwała się grzecznie Pyza. Co ty tu robisz?
- Podobno
babcia jest smutna, bo mnie zgubiła, więc przyszedłem ją
pocieszyć- odparł konik i znów zaczął cykać. Babcia właśnie
usiadła w fotelu i chyba usłyszała serenadę konika, bo
uśmiechała się do siebie. Po chwili wstała i podeszła do
wersalki. Podniosła leżącą tam poduchę i zawołała uradowana
- Mam cię !W
ręku trzymała srebrny przedmiot, który wydawał rytmiczne cyk,
cyk, cyk. Założyła go sobie na rękę i poszła do ogrodu, cały
czas się uśmiechając. W domu zostały obrażony konik polny,
bardzo zdziwiona Milka i rozbawiona tą sceną Pyza.
- Ja już nic
nie rozumiem – odezwała się w końcu Milka. - Ty! Zegarek!, może
mi to wytłumaczysz – skierowała pytanie do konika polnego.
- Ja jestem
konik polny i nazywam się Feliks – odparł oburzony konik i w
podskokach skierował się dom okna.
- Najpierw
udawał zegarek i cykał, a teraz się jeszcze obraził –
zawarczała Milka i kręcąc łebkiem ze zdziwienia, poszła coś
przekąsić.
- Będę
musiała jej to wyjaśnić – mruknęła pod nosem Pyza i znów
zajęła się pilnowaniem domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz