Wiatrak niestety trząsł się coraz
bardziej ze starości i miał wiele dziur.Rodzina myszek z lękiem
myślała jak wytrzyma kolejną zimę. Któregoś poranka mysi tata
wychodził właśnie, by zobaczyć jaka jest pogoda .
- Chodźcie tu wszyscy! – zawołał
wyglądając na dwór przez dziurę w desce.
- Co się stało? – zainteresował
się mysi dziadek, a wraz z nim podbiegli do taty już wszyscy
pozostali.
- Nie uwierzycie, ale chyba nasz
wiatrak urwał się od podłoża i teraz lecimy w powietrzu –
stwierdził tata bardzo zdenerwowany.
- Tim, Tom i Tuk podbiegli do drugiej
dziury i prawie wypadli, tak się pchali, by wyjrzeć przez nią.
Dobrze, że tata zdążył ich złapać.
- Uważajcie – krzyknął –
jesteśmy bardzo wysoko.
Pysia wtuliła się w mamę i zerkała
z przerażeniem na braci i na tatę. Tylko babcia zabrała się do
szykowania śniadania.
- Dobrze, że mamy duże zapasy
ziarna – powiedziała nakładając każdemu do miseczki.
- Najpierw coś zjedzmy, a potem
pomyślimy co dalej. Z pełnymi brzuszkami lepiej się myśli –
stwierdziła.
Wszyscy zasiedli do jedzenia. Nikt się
nie odzywał i tylko było słychać wiatr i skrzypienie ramion
wiatraka. W końcu odezwał się dziadek.
- Musimy coś postanowić. Może
wymyślimy jak się uratować. Niech każdy powie jaki ma pomysł.
- Może chwycimy się za ogonki i
dosięgniemy do ziemi – zaproponował Tuk.
- A może zrobimy z czegoś
spadochron i wyskoczymy – wymyślił Tom.
- Możemy też dalej lecieć i
zwiedzić cały świat – rozmarzył się Tim.
- Mamo, ja się boję – szepnęła Pysia i wdrapała się mamie na grzbiet.
- Wasze pomysły są dobre, ale
bardzo niebezpieczne i chyba z nich nie skorzystamy.- odezwał się
dziadek.
Babcia sprzątała po jedzeniu, myła
miseczki i odkładała je na miejsce.
- Możemy wykorzystać tą linę,
która leży w kącie. Przyczepimy do niej hak i wyrzucimy na
zewnątrz, żeby posłużyła nam za kotwicę – powiedziała
odkładając ostatnią miseczkę.
- Wspaniały pomysł babciu. Tak
zrobimy – podjął decyzję dziadek.
Wszyscy wzięli się do pracy. Chłopcy
przynieśli linę, a tata z dziadkiem przyczepili hak. Potem razem
złapali ją i wyrzucili przez dziurę w desce.
- Chwyćcie się mocno czegoś, bo
może ostro szarpnąć – zawołał tata.
Myszki złapały się za ręce i czekały
z niepokojem co się stanie. Nagle kotwica zahaczyła o coś
wystającego, mocno szarpnęło i wiatrak zatrzymał się w
powietrzu. Chłopcy podbiegli do dziury.
- Mamo! Jakie to wspaniałe miejsce! –
krzyknęli i zaczęli schodzić po linie. Za nimi zeszła reszta
rodziny. Okazało się, że wylądowali na dużej, zielonej polanie, w
krainie, gdzie nie było zimy, tylko świeciło słoneczko.
- Jak tu pięknie – odezwała się
zachwycona mama. Chętnie zostanę tu na zawsze – dodała.
- Mnie też się tu podoba –
stwierdziła Pysia.
- Widzicie, nie ma tego złego co by
na dobre nie wyszło - powiedziała babcia i znów zaczęła
wyjmować miseczki, bo była już pora obiadu.
Kolejne przepiękna bajeczka ;) dzieci na pewno będą zachwycone !
OdpowiedzUsuńDzięki. Starszy wnuk woli bajki o maszynach i najlepiej,żeby się zderzały, a te nie wychodzą mi za dobrze :)
OdpowiedzUsuńnastępna piękna bajka - widzę,że naprodukowałaś ich więcej
OdpowiedzUsuńmuszę nadrobić...