- Co za
straszny dzień – powiedziała Milka.
- Dla mnie też
nie jest szczęśliwy – odezwała się myszka, która właśnie
weszła do psiej budy.
- Mój domek
jest pełen wody, łóżko mam zamoczone, a moje ulubione zabawki
gdzieś popłynęły – dodała zmartwiona.
- Ja szedłem z
rodziną na listki sałaty, gdy wpadliśmy do wody i trafiliśmy w
drugi koniec ogrodu – zawołal do nich ślimak.- wiecie jak wolno
chodzimy, minie chyba cały dzień nim dojdziemy do grządki z
sałatą.
- To na pewno
pechowy dzień dla wszystkich – odezwał się ptaszek, który miał
obok nich gniazdko.
- Moje gniazdko
oderwało się od krzaczka i spadło na ziemię. Strasznie się boję
o jajeczka, które tam zostały - dodał ze smutkiem.
- U nas wcale
nie jest lepiej – pożaliły się motylki. - Nie możemy latać,
bo zamokły nam skrzydełka.
- Może ktoś
zaczarował nasz ogród – powiedziała Milka.
Wszystkie
zwierzątka spojrzały na nią przerażone.
- To jest
możliwe – zastanowił się ślimak. - Przecież wszystkim się
przytrafiło dzisiaj coś złego.
- Nie wpadajcie
w panikę - powiedziała Pyza. - Zaraz coś wymyślę- dodała i
wybiegła z budy.
Długo jej nie
było i wszyscy zaczęli się zastanawiać gdzie mogła pójść.
- Może
szuka złego czarodzieja – stwierdziła myszka i trochę skuliła
się ze strachu. Inne zwierzątka też były wystraszone.W końcu
Pyza wróciła, a w łapkach trzymała zielony gwizdek.
- Znalazłam
zaczarowany gwizdek. Jak się na nim zagwiżdże to zły czar pryska
i wszystko się naprawia - powiedziała uśmiechnięta.
- Zobaczcie
już przestaje padać.- dodała
Rzeczywiście na
niebie było mniej chmurek i od czasu do czasu wyglądało słoneczko.
Pyza i Milka pobiegły do domku myszki. Pyza zagwizdała, a potem
pomogły myszce wylać wodę z domku i osuszyć łóżko. Jak
przesuwały je na słoneczko, to znalazły się wszystkie zabawki
myszki. Zabrały też ślimaki na grządkę sałaty. Motylki
schwyciły się ich sierści i podczas biegu osuszyły się ich
skrzydełka. Najtrudniej było z gniazdem ptaszków, ale i tu Pyza
zagwizdała i wspólnymi siłami udało im się przymocować je z
powrotem na krzaczku. Babcia Dota znowu nasypała karmy do misek,
więc pieski mogły w końcu się najeść. Wieczorem, gdy już
leżały w domu na swoim posłaniu Milka powiedziała do Pyzy.
-Całe
szczęście, że znalazłaś ten zaczarowany gwizdek, prawda?
- To nie był
zaczarowany gwizdek, tylko gwizdek Igorka. Zostawił go wczoraj na
trawniku.- odparła Pyza.
- Ale przecież
jak zagwizdałaś na nim to wszystko nam się udało – powiedziała
bardzo zdziwiona Milka.
- Musiałam wam
tak powiedzieć, bo wszyscy tak wierzyliście w tego wyczarowanego
pecha, że nic innego by was nie przekonało. Na szczęście
przestało padać i udało nam się wspólnie naprawić wszystkie
szkody. A teraz śpij i niech ci się przyśni nasz zaczarowany
gwizdek - zaśmiała się Pyza i polizała Milkę za uchem.
Bardzo fajna bajka, kolejna ;) Jestem nimi oczarowana.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję. Miałam zamiar pisać jedną bajkę dziennie, ale nie zawsze znajduję na to czas. Jest mi strasznie miło, że ktoś je czyta i że się podobają. Pozdrawiam
UsuńSuper!
OdpowiedzUsuńnajważniejsza w życiu jest wiara - super baja
OdpowiedzUsuńbabajaga