Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 7 czerwca 2015

Dzień Dziecka



Jest jeden dzień w roku, w którym świętują wszystkie dzieci na świecie. W tym dniu dzieci bawią się i szaleją do woli. W ogrodzie babci Doty to święto obchodzą także zwierzęta. Rano wszystkie pieski dostały swoje smakołyki, ale tym razem Pyza i Milka, starsze psy babci Doty, pozwoliły, żeby maluchy India i Inka, wybrały z misek to co najlepsze. Dorosłe psy, dzielnie wytrzymały wszystko. Patrzyły ze spokojem, jak dwa małe psiaki biegają poszczekując od jednej miski do drugiej. Były też niewzruszone, jak Inka złapała Indię za ucho, żeby zatrzymać ją na chwilę, co pozwoliło tej drugiej zdobyć piękną, wędzoną kurzą łapkę i uciec. Z zaciśniętymi zębami, przetrwały też tą chwilę, jak India trzymając Inkę za ogon, przewróciła ją i przebiegając po niej, dopadała spory kawałek gotowanego mięska. Jednak, gdy baraszkujące maluchy wpadły do miski Milki i makaron z mięskiem wysypał się na boki, z pyska zdenerwowanej właścicielki rozległ się głośny, ostrzegający warkot. Dwa rozrabiaki szybko uciekły na trawnik i tam jedna drugiej wylizywały z futerek resztki pysznej strawy. Długo nie trwała jednak ta błoga chwila, bo już słychać było śmiechy i piskliwe poszczekiwania.

  • W tym dniu musisz okazać się większą wyrozumiałością – powiedziała Pyza do Milki wylizując swoją miskę.
  • Przecież widzisz, że się staram – odparła jej młodsza siostra. Nawet żadnej nie ugryzłam w te wiecznie szczekające pyszczki – pomyślała jeszcze i poczłapała w kierunku ulubionych krzaków. Tam ułożyła się wygodnie i zaraz zasnęła. Nie słyszała więc tego, co działo się nieopodal, w samym rogu ogrodu.
  •  Małe pieski przebiegały właśnie w tamtej okolicy, gdy nagle ujrzały dziwne dwa zwierzątka. Wystraszone ukryły się w trawie i obserwowały te nieznane im stworzenia.
  • Pomieszkamy trochę w tym ogrodzie – powiedziało większe zwierzątko.
  • Dobrze mamo, nawet mi się tu podoba– odpowiedziało mniejsze.
  • Teraz poszukajmy jakiegoś miejsca do spania.
  • Ale mamo –odezwał się maluch, robiąc proszącą minkę - Ja już jestem duży i mogę tu na ciebie poczekać. Dzisiaj jest dzień Dziecka i ja się chcę trochę pobawić.
  • No już dobrze. Masz rację. Pamiętaj tylko synku, że w tym pięknym miejscu, też może czyhać wiele niebezpieczeństw. Musisz być bardzo ostrożny.- powiedziała mama i śmiesznie tupiąc nóżkami, oddaliła się, zostawiając małego.
  • Może się przedstawimy? – zaproponowała cicho India.
  • Dobra- zgodziła się Inka i wypchnęła małą koleżankę do przodu, tak, że ta wypadła z trawy i z poślizgiem zatrzymała się przy nieznajomym. Nagle stało się coś dziwnego. Małe zwierzątko zniknęło, a na jego miejscu leżała tylko kolczasta piłeczka. 
  • Do Indi dołączyła już Inka i obie przyglądały się z ciekawością.
  • Co to ? - cichutko powiedziała India.
  • Nnnie wieeem. - Wyjąkała przerażona szara psina. Nim jednak pieski zdążyły coś zrobić, kulka przeturlała się do przodu. Z jednej strony wysunęły się cztery nóżki , a z drugiej mały pyszczek.
  • Cześć jestem Igiełek. Jestem jeżykiem – dodał po chwili, widząc wielkie, zdziwione spojrzenia nowych koleżanek.
  • Cześć - odważyła się powiedzieć India. My jesteśmy pieskami i nigdy nie widziałyśmy jeżyka.
  • Ale nasza koleżanka Milka nam opowiadała, że już spotkała kiedyś takie dziwne, podobne do szczotki, stworzenie – szybko dodała Inka
  • No! Tylko nie do szczotki !– obruszył się zdenerwowany Igiełek. Nagle przyszła mu do głowy świetna myśl. Postanowił zażartować sobie z małych psinek i trochę nakłamać im o swoim gatunku.
  • Jeżyki to takie super zwierzęta – powiedział dumnie wypinając pierś do przodu. My potrafimy wszystko. Widziałyście jak zamieniam się w kulkę z kolcami.
  • Tak – oba małe pieski kiwnęły łebkami.
  • Moich kolców boją się nawet wielkie zwierzęta – opowiadał dalej jeżyk
  • A umiesz latać? – zapytała Inka
  • Nnno pewnie – szybko potwierdził Igiełek - Ale nie wysoko - dodał na wszelki wypadek.
  • Fajnie – mruknęły zafascynowane psiaki.
  • Pobawmy się – zaproponował jeżyk, bojąc się dalszych pytań.
  • Może się pogonimy, my bardzo dobrze biegamy – zawołały maluchy.
  • Nie, może w coś innego – szybko odezwał się jeżyk, wiedząc, że od razu by się wydało, że biega bardzo wolno. Nagle ujrzał przed sobą małą dziurę w siatce ogrodzeniowej.
  • Może przenikniemy przez siatkę – zaproponował.
  • My nie umiemy przenikać – odpowiedziały zgodnie psiny.
  • Dobra pokażę wam jak ja to robię - zaproponował przebiegły malec. Odwróćcie się na chwilę, bo wszystkiego nie mogę wam ujawniać. Takie są zasady super zwierzaków.
    Oba pieski obróciły się grzecznie, a mały jeżyk szybko przecisnął się przez dziurę.
  • Zobaczcie już jestem po drugiej stronie! – krzyknął do nich drepcząc po chodniku.
  • Ale fajnie. Też byśmy tak chciały umieć – mówiły zauroczone nowym przyjacielem, psinki. Jeżyk dumny z siebie, że udało mu się oszukać koleżanki, podskakiwał, przesuwając się do tyłu. Nagle potknął się na krawężniku i wpadł prosto na jezdnię.
  •  Małe pieski, aż pisnęły z przerażenia.
  • Uważaj, tam jest niebezpiecznie!– krzyknęły tak głośno, że usłyszała ich Pyza i zaniepokojona przybiegła do nich . Milka także uniosła jedną powiekę. Gdy jednak zorientowała się w sytuacji, szybko doskoczyła do siatki.
  • Jeżyku, musisz uciekać! – krzyczała już Pyza.
  • No prędko, podnoś się! - warczała Milka
  • Igiełku uciekaj!– krzyczały maluchy. Na szczęście po ulicy na razie nie przejeżdżał żaden samochód, tylko gdzieś w oddali jechał wóz z koniem. Mały jeżyk nie czuł się teraz taki odważny. Cały się trząsł. Biały, wielki, warczący pies, stojący przy siatce, wyglądał strasznie. Kątem oka zobaczył też jeszcze większe zwierzę, które ciągnęło wóz i zbliżało się do niego. Przerażony szybko zwinął się w kulkę i nastroszył kolce. Niestety wszystkie zwierzątka usłyszały znany im warkot nadjeżdżającego samochodu. Pyza biegała jak szalona przy siatce krzycząc – No dalej ruszaj się! Milka zamarła wpatrzona w zbliżający się pojazd.
    Nikt nie zwracał uwagi na maluchy, które krzyczały – Przeniknij z powrotem przez siatkę jeżyku. No dalej, przecież umiesz. Na to wszystko doszła do siatki zaniepokojona mama Igiełka.
  • Ratujcie mojego synka!  - krzyczała przerażona. Warkot zbliżającego samochodu był coraz głośniejszy. Milka położyła łapę na oczach, nie chcąc oglądać tego dłużej. Pyza stanęła jak wryta.Po ulicy przejechał rozpędzony samochód, ale chwilę wcześniej nad siatką ogrodzeniową przeleciał, jak pocisk, mały jeżyk zwinięty w kulkę. Okazało się, że konik w porę zdążył kopnąć go swoim kopytem. Wszyscy odetchnęli z ulgą, spoglądając na kępkę trawy, w której wylądowała kolczasta kulka. Po chwili kępka się zatrzęsła i wysunął się z niej, lekko oszołomiony upadkiem, jeżyk.
  • To naprawdę super zwierzak. I naprawdę umie latać. Hurra – wiwatowały uradowane małe psiaki. Mama jeżyka właśnie doszła do synka i ściskała go mocno w swoich łapkach. Milka i Pyza też do nich podeszły.
  • Mamo bo mnie udusisz – powiedział Igiełek uwalniając się z jej objęć. Nagle zobaczył nad sobą dwie wielkie głowy, szarą i białą.
  • Mamo ratuj! – krzyknął z przerażeniem i schował się za nią.
  • On chyba jednak nie jest super zwierzakiem. - zdziwiła się India.
  • Tak, boi się Milki i Pyzy – dodała zaskoczona Inka. Mama jeżyka spojrzała na synka ze zdziwieniem.
  • Coś ty takiego naopowiadał tym małym pieskom? - zapytała, nadal mając groźną minę.
  • Ja tylko tak żartowałem. Nie pozwól, by te wielkie stworzenia mnie zjadły – zatrząsł się mały jeszcze bardziej przytulając się do swojej mamy.
  • O przepraszam, nie gustuję w takim kolczastym jedzeniu – obruszyła się urażona Pyza - Choć dla ciebie zrobię dzisiaj chyba wyjątek – przysunęła się bliżej, puszczając oko do mamy jeżykowej.
  • Nie posłuchałeś mamy, okłamałeś małe koleżanki i prawie zginąłeś pod kołami rozpędzonego samochodu – wymieniała . Milka bardzo starała się utrzymać groźną, poważną minę, ale widok oblizującej się Pyzy, tuż nad trzęsącym się małym jeżykiem, był bardzo zabawny.
  • Masz szczęście, że dzisiaj jest Dzień Dziecka – odparła w końcu i pobiegła do swoich obowiązków.
  • Obiecuję, już będę grzeczny, będę słuchał mamy i nie będę kłamał – wciąż trzęsącym się głosem wyliczał Igiełek, drepcząc grzecznie za swoją mamą.
  • Wcale nie był super zwierzakiem – prychnęła oburzona India. 
    Przerażone małe psinki najpierw wpadły na siebie, a potem pomknęły co sił w nogach w drugi koniec ogrodu.
  • Tak, my jesteśmy odważniejsze – przytaknęła jej Inka. Oba maluchy dumnie spojrzały na siebie.Nagle przebiegając obok dużego krzaka usłyszały głośne warknięcie.
      Przerażone małe psinki najpierw wpadły na siebie, a potem pomknęły co sił w nogach w drugi koniec ogrodu.
  • No i kto jest super zwierzakiem - mruknęła Milka, układając się do snu, bardzo zadowolona z siebie. No i ja też mam teraz Dzień Dziecka.















    W bajce wykorzystano zdjęcia ze strony e-ogrody.pl    ,     http://t0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcTjt6i5yR9LOM-GAbxTtXUENHqsnHfZKN8T5dXJ_iqvWfWparaI