Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 3 marca 2014

Błoga cisza





-    Ale jest milutko – powiedziała Pyza, wygrzewając się w promieniach wiosennego słońca.
-    M hmm – mruknęła leniwie, leżąca obok niej Milka.
-    I taka cisza dookoła – rozmarzyła się jeszcze starsza siostra, wyciągając przednie łapy. Nagle po ulicy przejechał jakiś pojazd i oba pieski zerwały się, żeby sprawdzić, czy przypadkiem nie zatrzyma się w okolicy.
-    No widzisz i już po naszym odpoczynku. Chyba niepotrzebnie tak się zachwycałaś – krzyknęła Milka biegnąc parę kroków za siostrą.
- Będę cię musiała nauczyć jak delektować  się taką chwilą ciszy – dodała biała psina, już bardziej do siebie.
-   O tak w odpoczywaniu jesteś mistrzem – zaśmiała się sznaucerka. - Mamy bardzo odpowiedzialne zadanie. Musimy pilnować   babci domu i ogrodu. Nie możemy ciągle odpoczywać  .
-    Wiem – Milka poparła ją niechętnie. - Ale fajnie by było, gdyby ktoś nam w tym pomagał.
-    Wieczorem przychodzi do nas India. Będzie mieszkała z nami cały miesiąc, bo Igorek z rodzicami wyjeżdżają na wakacje. Jest już na tyle duża, że będzie mogła nam pomagać   . Trzeba ją jednak do tego przeszkolić  – dodała jeszcze Pyza i pobiegła w drugi koniec ogrodu.
-    Nie przejmuj się, ja już się tym zajmę – uśmiechnęła się Milka do obrazka, który właśnie pojawił się w jej głowie .( Cisza, spokój dookoła. Mała India biega pilnując obejścia, a ona i Pyza leżą wyciągnięte na tarasie, od czasu do czasu leniwie się przeciągając.)
- Sielanka – mruknęła do siebie. Szybko jednak musiała porzucić   te myśli, bo obok ogrodzenia przechodziła gromada dzieci. Milka bardzo lubiła ten moment, kiedy dzieci wracały ze szkoły. Często zatrzymywały się przy siatce i zachwycały się pieskami. Starała się wtedy pokazać    z jak najlepszej strony. Skakała, machała ogonkiem, a że jej ruchy nigdy nie były dobrze skoordynowane, najczęściej potykała się o coś i lądowała na ziemi. Dzieci jednak bardzo lubiły przyglądać   się jej popisom.
Wieczorem do domu babci Doty przybyła India. Igorek przywiózł jej czerwone posłanie  i ulubiony żółty kocyk oraz małą metalową miseczkę. Piesek dawno nie gościł u babci, więc był bardzo podekscytowany.
-    Ale fajnie? Co? Będę znowu u was mieszkała. Będziemy się świetnie bawić. Zobaczycie. Ale macie duże miejsce. Moje jest bardzo malutkie, ale też milutkie. Chyba będę trochę tęsknić, ale dam radę. Jestem już przecież dużym psem – trajkotała od drzwi, a mówiąc ostatnie zdanie wypięła dumnie klatkę i uniosła swój mały biały łepek, jak najwyżej umiała.
-    Od kiedy ona już tak dobrze  szczeka – zastanawiała się Pyza.
-    A nie wystarczyłoby tylko małe "Hej!" na powitanie – mruknęła Milka. India w tym czasie przebiegła już kilka razy po całym pokoju. Wbiegła też do kuchni, skąd babcia musiała ją przegonić , zaznaczając, że tu nie wolno.







 Kilka razy wskoczyła na zasypiające starsze koleżanki, aż w końcu trafiła na swoje miejsce i zwinięta w kłębek zasnęła.
Rano babcia wypuściła wszystkie trzy pieski na dwór.
-    Ale fajnie! Piękna pogoda prawda. Patrzcie, a tam lecą jakieś ptaki. Może polecę się z nimi przywitać? Chyba zaraz będzie śniadanie. Babcia zawsze wam daje smakołyki. Już nie mogę się doczekać. A co potem będziemy robiły? - India biegała po ogrodzie. Humor jej dopisywał, a pyszczek nadal się nie zamykał. Milka próbowała przyglądać  się małej psinie spod przymkniętych jeszcze powiek, ale szybko ją znudziło obracanie łebkiem to w jedną, to w drugą stronę. Pyza przebiegała wzdłuż ogrodzenia wywiązując się jak zwykle sumiennie ze swoich codziennych obowiązków.
-    Czemu tak wolno biegasz? Ja umiem już znacznie szybciej. Zobacz tam też mieszkają jakieś pieski. Cześć pieski nazywam się India i teraz tu trochę pomieszkam. Pyza? A dlaczego tak się ciągle rozglądasz? Boisz się czegoś? Nie bój się ja cię obronię, bo już jestem duża. Oj gdzie to śniadanie, bo burczy mi w brzuszku?- wyrzuciła z siebie jednym tchem  mała psinka  i już jej nie było.
Przy ogrodzeniu stała tylko szara sznaucerka, kiwając ze zdziwienia łebkiem.
-    Nawet nie wiedziałam, że można tyle powiedzieć  w tak krótkiej chwili. - mruknęła wykrzywiając pyszczek. - Mam nadzieję, że to tylko jej chwilowy zachwyt nową sytuacją i szybko jej przejdzie – dodała jeszcze z po wątpieniem w głosie. Babcia właśnie wyniosła trzy pełne miski i wszystkie pieski pobiegły w jej stronę.

-  Pyszne co? I ten makaron z mięsem, wspaniały – słychać  było między jednym, a drugim mlaśnięciem.
 - A wy też macie takie pyszne? Może trochę spróbuję? Może wasze jest inne. Mniam, mniam. Moje się już kończy - mówiąc to mały piesek podszedł do miski Pyzy.

-    No tego już za wiele! - szara psina szczeknęła donośnie. Milka na wszelki wypadek odsunęła się nieco, nie przerywając jedzenia.
-    Okej! Okej!Zrozumiałam! - India odskoczyła wystraszona.- Ale jestem małym pieskiem i muszę się dobrze odżywiać. Muszę przecież mieć siły, żeby tak szybko biegać. Nauczę się też tak głośno szczekać.    . Wszyscy się będą mnie bali. Ja już skończyłam i polecę się napić. Co wy tak długo jecie? - słychać   było jeszcze z oddali. Dwa duże pieski spojrzały po sobie i zrezygnowane pokręciły łebkami. Potem w ciszy dokończyły swój posiłek.

-    Pamiętasz? Zobowiązałaś się ją uczyć  – przypomniała Pyza siostrze. - Z wielkim zainteresowaniem, będę czekała na efekty – zaśmiała się jeszcze i podreptała w kierunku bramy.
Tym razem obrazek przyszłej sielanki nie pojawił się w myślach Milki. Spojrzała na biegającego po ogrodzie z prędkością światła małego, białego pieska.
-    To chyba będzie trudniejsze niż myślałam – mruknęła pod nosem i ruszyła w kierunku koleżanki. Biała kulka przemieszczała się jednak tak szybko, że zrezygnowana stanęła na środku ogrodu i krzyknęła.

-    India!
Nawet nie zdążyła wygodnie usiąść, gdy usłyszała piskliwe szczekanie, a po chwili mała India była już przy niej.
-    Będziemy się bawić ? Skończyłaś wreszcie jeść ? A kiedy będzie drugie śniadanie? Gdzie właściwie poszła Pyza?
Milka otworzyła pysk, ale nie wiedząc, na które pytanie ma odpowiedzieć, zamknęła go z powrotem. W końcu patrząc chwilę na wiercącą się przed nią małą psinkę, najpierw groźnie warknęła, a potem zaczęła do niej mówić poważnym głosem.

-    Jesteś już dużym pieskiem, więc...
-    No przecież wiem, że już jestem duża. Jestem też bardzo szybka. Może się po ścigamy. Ja chętnie ci pokarzę jak szybko bie....
-    Cisza! - warknęła zdenerwowana Milka. - Ja jestem starsza i mówię, a ty mnie słuchaj. Mała psinka już otwierała pyszczek, żeby coś odpowiedzieć, ale mina dużego białego psa stojącego przed nią, przekonała ją by tego nie robić .
-    Jesteś już duża – Milka zaczęła ponownie – i musisz mieć   jakieś obowiązki. My z Pyzą stróżujemy w domu i w ogrodzie. Za to babcia o nas dba i dobrze nas traktuje. Ty też musisz zapracować   na swoją miskę pysznej karmy. Mała psinka słuchała z szeroko otwartymi oczami i uchyloną mordką.
-    To na jedzenie trzeba pracować? A co to jest praca? Ja się chętnie nauczę tej pracy? Mój Igorek to dawał mi jedzenie bez pracy. Ale dostawałam suchą karmę. Można ją zjeść, ale nie jest taka pyszna jak ta od babci.
Milka przewróciła oczami .
-    Cisza! – znów musiała warknąć, by przerwać   ten potok słów wydobywający się z małej białej mordki. Stróżowanie to ważne zadanie. Trzeba biegać  po ogrodzie i dobrze się wszystkiemu przyglądać. Jak zobaczysz coś niepokojącego musisz przyjść   do mnie, lub do Pyzy i wszystko nam opowiedzieć . Zrozumiałaś?
-    Tak – India kiwnęła łebkiem. Będę wspaniale stróżować, bo ja już jestem duża. I umiem też szybko biegać. To będzie fajna zabawa.

-    Dobrze ! Już dobrze! - przerwała zniecierpliwiona Milka. - Biegnij teraz po Pyzę, i powiedz, że ty ją zastąpisz. Mała psinka pobiegła podekscytowana perspektywą nowej przygody. Po chwili na tarasie w promieniach słonecznych wygrzewały się dwa pieski babci Doty.

-    A jednak sielanka – zamruczała Milka uśmiechając się pod nosem.
-    Widziałam ślimaka, ale schował się do domku. To nie ładnie z jego strony. Po ulicy jedzie jakiś samochód. Ptaki usiadły na naszym drzewie, ale je przegoniłam. Chyba dobrze sobie radzę . Bo ja już jestem duża i odważna.
-    I to ma by  sielanka, a  gdzie nasza błoga cisza? – oburzyła się Pyza.
-    Nad tym muszę jeszcze niestety popracować  – odpowiedziała jej siostra wpychając sobie do uszu dwie małe szyszki i z błogą miną układając się do snu.