Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 13 sierpnia 2013

Nieporozumienie


Lato w tym roku było bardzo upalne. Babcia rzadko wychodziła do ogrodu. Najczęściej wieczorem, kiedy robiło się trochę chłodniej. Tego dnia rano, nakarmiła tylko swoje pupile i zaraz podreptała z powrotem, narzekając pod nosem, że ten upał jest nie do zniesienia. Pieski leżały w cieniu i głośno dyszały. Widząc babcię, bardzo wolno podniosły się z miejsca i podeszły do swoich misek. Nawet pięknie pachnące śniadanie, nie zachęciło ich do przebiegnięcia tych paru metrów.  Nagle ktoś zadzwonił do bramy. Milka podniosła tylko głowę, a Pyza szczeknęła dwa razy, na wszelki wypadek. Gdy zobaczyły, że to Igorek ze swoją mamą, zamerdały ogonkami, ale nawet do nich nie podbiegły. Okazało się zresztą, że nie było warto się ruszać, bo goście, tylko chwilkę porozmawiali z babcią i zaraz  wsiedli do samochodu i odjechali. Pieski w tym czasie,wyszukały trochę cienia i znowu ułożyły się wygodnie. Milka nawet nie wylizała pyszczka, tylko od razu zasnęła. Pyza jeszcze chwilę popatrzyła znudzona i też zamknęła oczy. Słońce było bardzo oślepiające, więc nie zauważyły, gdy podeszła do nich babcia. Położyła przed nimi coś bardzo małego i puszystego.
- To jest India – przedstawiła zwierzątko, bo okazało się, że ta mała, biała kulka, ma cztery małe łapki, maleńki ogonek i patrzy na nie wielkimi, czarnymi ślepkami. - Musicie się nią zająć- , bo ja muszę jechać- do sklepu – dodała jeszcze babcia i szybko wróciła do domu.
- Tylko dobrze jej pilnujcie, bo ona ma dopiero 5 tygodni – krzyknęła zamykając drzwi.
- Czy to jest pies? - zapytała Milka obwąchując przerażone stworzonko.

- Wygląda raczej jak mała owieczka – stwierdziła Pyza i bardzo lekko pacnęła małą w łepek. Wielkie, czarne oczy spojrzały na nią  wystraszone, a z pyszczka wydobył się cichutki pisk. 
- To jednak jest piesek – wyjaśniła po chwili Pyza i jeszcze delikatniej szturchnęła malucha. Uśmiechnęła się też przyjaźnie, ale biała kulka znowu zapiszczała bojaźliwie.

- A na co nam dodatkowy piesek i to taki malutki. - zastanowiła się Milka. Przecież z nią będzie straszny kłopot. Gdzie ona będzie spać? I z czyjej miski będzie jadła? - wyliczała niezadowolona. -Ja nie zamierzam się nią zajmować, bo ja mam już wystarczająco dużo obowiązków. - Pokiwała nerwowo łebkiem i zapomniawszy o upale pobiegła na drugi koniec ogrodu.
- Nie bój się maluchu – odezwała się Pyza –  wychowałam ją, to i z tobą dam sobie radę. Mam tylko nadzieję, że nie wyrośniesz na takiego leniuszka, jak ona. India  podniosła łepek i polizała Pyzę po łapie. Po chwili jednak znów skuliła się i cichutko piszczała. Milka w tym czasie, weszła pod swoje ulubione krzaki, ale nie przestawała przyglądać się siostrze i nowemu zwierzątku.- Przecież to ja jestem tym najmłodszym i najukochańszym psem babci – zamruczała do siebie. - Może babcia teraz przestanie się już ze mną bawić i nie będzie mnie karmiła takimi smakołykami? Im więcej się zastanawiała, tym bardziej przerażająca wydawała jej się przyszłość . Z tego zdenerwowania nie mogła nawet zasnąć. Postanowiła sprawdzić co porabia jej siostra. Cichutko podeszła bliżej. Zobaczyła Pyzę i przytuloną do niej, śpiącą kuleczkę. Milce zrobiło się bardzo przykro.
- No tak, ona też już mnie nie będzie teraz przytulała – westchnęła smutno i ze spuszczoną głową, poszła przed siebie. Szła bardzo zamyślona i nawet nie zauważyła, że nie jest już w ogrodzie, ale na pobliskiej łące. Pewnie jeszcze długo by tak wędrowała, ale potknęła się o wystający patyk i musiała przystanąć, żeby wylizać sobie łapkę. Rozejrzała się dookoła ze zdziwieniem. W oddali pasło się stado owiec. Już miała wracać do domu, gdy wpadł jej do głowy pewien pomysł. Zadowolona z siebie szybko pobiegła w tamtym kierunku.

- Cześć!– zawołała przyjaźnie. - W ogrodzie babci jest mała owieczka, może to wam zgubiło się jakieś dziecko? - zapytała. Owce zaczęły beczeć coś do siebie, a potem najstarszy baran odezwał się do niej.
- Nasze dzieci wszystkie są przy swoich rodzicach, ale możemy przygarnąć  waszą owieczkę. Dobrze będziemy się nią zajmować
- No nie wiem -zastanowiła się Milka. - Już moja siostra ją wychowuje.
- Pies nie potrafi wychować owcy – krzyknął oburzony baran. - Zaraz pójdziemy z tobą całym stadem i przekonamy ją o tym  – dodał, a pozostałe owce zawtórowały mu głośnym beczeniem. Milka trochę się wystraszyła, że dostanie jej się od Pyzy, ale zaraz przypomniała sobie widok małej psinki, zwiniętej w kulkę, obok jej siostry i wszystkie wątpliwości zniknęły.
- Chodźcie za mną – zawołała i ruszyła w drogę powrotną do domu. Napotkani po drodze ludzie oglądali się za nimi. I nie ma co się dziwić, bo widok był niecodzienny. Przodem, z łebkiem dumnie podniesionym do góry, maszerował duży, biały pies, a za nim szło całe stado owiec, głośno becząc. W końcu zwierzęcy pochód doszedł do ogrodu babci Doty i przez uchyloną bramę wszedł do środka. Pyza nie rozumiała co się dzieje, ale widząc walecznie nastawione owieczki, przykryła sobą, wystraszonego hałasem, małego pieska. Owce podeszły bliżej i zatrzymały się naprzeciwko nich. Milka na wszelki wypadek opuściła towarzystwo i ukryła się w krzakach.
- Witam - odezwał się wielki baran. - Podobno znalazłaś małą owieczkę i chcesz ją sama wychować- - mówił oburzonym tonem. - To bardzo zły pomysł – krzyknął, a wszystkie owce głośno zabeczały. - My lepiej wychowamy owieczkę. Natychmiast musisz nam ją oddać- – zakończył i całe stado okrążyło zdziwionego pieska. Pyza nie wystraszyła się wcale, ale krzyki i beczenie owiec bardzo ją zdenerwowało. Podniosła się gotowa do skoku i zawarczała groźnie. Owce nieco się cofnęły, ale też nie chciały ustąpić. Nawet Milka podeszła bliżej, bo trochę się zaniepokoiła. Już  miało dojść do bitwy, gdy spod Pyzy wyszło małe, trzęsące się, białe zwierzątko. Spojrzało wielkimi, przestraszonymi oczami po wszystkich zebranych.  Potem podbiegło w kierunku Milki i ukryło się pod jej długim ogonkiem, cichutko popiskując. Owce stanęły zdezorientowane.

- Ja i moja siostra Milka, nie pozwolimy zrobić krzywdy temu maleństwu. - odezwała się Pyza, groźnie przy tym warcząc.- To nie jest owieczka, tylko bardzo mały piesek i żadne owce go nie zabiorą, bo będą miały z nami do czynienia- dodała i wyszczerzyła groźnie zęby. Mała India w tym czasie, przytuliła się do Milki jeszcze bardziej i z przerażeniem patrzyła co się dzieje, wyglądając zza jej łapy. Owce nic nie rozumiały. Milka też była bardzo zdziwiona, ale gdy mały piesek przytulił się do niej, od razu postanowiła go bronić i nawet groźnie zawarczała. Ucieszyło ją też, że Pyza o niej nie zapomniała, tylko chciała stanąć razem z nią do walki z całym stadem owiec. Najstarszy baran, widząc, że zaszła straszna pomyłka,  zabeczał donośnie. Wszystkie owce mu zawtórowały, a potem jedna po drugiej, zaczęły wychodzić z ogrodu. Zza zakrętu wyjechał właśnie samochód babci, gdy ostatnia owca wychodziła przez bramę.
- Chyba mi się coś przewidziało – mruknęła pod nosem babcia, przecierając okulary i kręcąc głową. Wysiadła z samochodu i poszła do ogrodu. Na trawie pod orzechem zobaczyła leżącą Milkę i wtuloną w nią, drzemiącą smacznie, Indię. Obok siedziała Pyza.
- No Mileczko, wiedziałam, że dobry z ciebie piesek – powiedziała widząc to babcia. - Choć, dostaniesz w nagrodę jakiś smakołyk. Pyza głośno szczeknęła.
- O tobie też nie zapomnę, oczywiście – stwierdziła babcia, źle zrozumiawszy to szczeknięcie. - Po małą zaraz przyjedzie Igorek, ze swoją mamą, bo to jego piesek – dodała jeszcze idąc do domu.
- Czy ta babcia nie mogła wyjaśnić nam tego wcześniej? - pożaliła się Milka, ale bardzo cichutko, żeby nie obudzić śpiącego szczeniaczka.

- Jakoś ci się to wszystko udało i babcia nawet się nie domyśliła co zrobiłaś, ale ja ci tego tak łatwo nie odpuszczę. - już miała zawarczeć Pyza, ale pokazała tylko groźnie zęby. - Na początek wszystkie smakołyki będą dla mnie – dodała jeszcze szeptem - bo ty na pewno na nie nie zasłużyłaś .
- Ale nadal mnie kochasz siostrzyczko, prawda? - zamruczała Milka.
- Tak, ale nieraz sama nie wiem dlaczego.
- Bo jestem przemiłym, małym pieskiem i już zrozumiałam, że ty i babcia zawsze będziecie mnie kochały – odpowiedziała sobie Milka. Pyza pokręciła łebkiem, ale na jej pyszczku znów zagościł uśmiech.