Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 6 grudnia 2012

Niebieski balonik

Igorek przyjechał w odwiedziny do babci na swoim ulubionym, białym rowerku. Do kierownicy miał przywiązany niebieski balonik. Pieski przybiegły się przywitać. Skakały radośnie i próbowały polizać Igorka po buzi.
- Już starczy – krzyknął zasłaniając się rączkami – lepiej popilnujcie mojego rowerka – dodał i wszedł do domu, bo dzień był dosyć mroźny.
 - Ty pilnuj rowerka, a ja pobiegnę wokół domu i zaraz wrócę – wydała komendę Pyza. Milka usiadła posłusznie i przyglądała się balonikowi, który wyczyniał na wietrze przeróżne akrobacje. To jednak szybko ją znudziło. Już miała ułożyć się wygodnie, gdy jej uwagę przykuł sznureczek, którym był przywiązany balonik. Milka uwielbiała wszelkiego rodzaju sznurki. Podeszła bliżej i chwyciła go zębami. Sznureczek odwiązał się od kierownicy i wiatr porwał niebieski balonik.
 - O, nie – krzyknęła przerażona. Na szczęście Pyza wracała właśnie do siostry i zdążyła przydepnąć koniec sznureczka, zatrzymując tym samym balonik w miejscu.
 - Też tak chciałam zrobić, tylko ty byłaś bliżej – usprawiedliwiała się Milka.
 - Nie rozumiem czemu go odwiązałaś – spytała oburzona Pyza – Będziesz teraz musiała przydepnąć koniec sznureczka, tak jak ja to robię i poczekasz na powrót Igorka. Milka nie była z tego zadowolona, ale ponieważ wiedziała, że znowu nabroiła, podeszła do siostry ze skruszoną miną i przydepnęła łapką wystający koniec sznurka.
 - Nie możesz puścić – rozkazała Pyza i pobiegła dalej pilnować obejścia. Milka została sama z balonikiem, który z każdym powiewem wiatru, wyrywał jej się spod łapki. Musiała mocno przyciskać i już się tym zmęczyła. Zastanawiała się właśnie jak zmienić pozycję, gdy usłyszała znajomy głosik.
 - Ale masz wspaniały balonik – podziwiała, przechodząca obok myszka.
 - To Igorka, ja go tylko pilnuję – odparła Milka. - Ale jak chcesz to możesz ty go chwilę popilnować – dodała, węsząc okazję do wymigania się od swojego obowiązku. Myszka aż pisnęła z radości.
 - Oczywiście, że chcę – powiedziała uradowana – jeszcze nigdy nie miałam powierzonego, tak ważnego zadania. Milka okręciła parę razy sznureczek na łapce myszki. 
 - Tylko nigdzie nie odchodź – krzyknęła jeszcze do niej i pobiegła pohasać trochę po ogrodzie. Myszka siedziała dumna i spoglądała do góry na unoszący się balonik. Nagle powiał silniejszy wiatr i balonik wraz z myszką uniósł się do góry. 
 - Ratunku! – krzyknęła przerażona myszka. Milka usłyszała wołającą koleżankę i przybiegła na miejsce, gdzie ją zostawiła. Nie zastała tam jednak nikogo. 
 - Przecież mówiłam jej, że ma nigdzie nie odchodzić – powiedziała do siebie i zaczęła rozglądać się dookoła. W oddali, koło oczka wodnego dojrzała przelatujący balonik, a pod nim przywiązaną do sznureczka myszkę.
 - No tak, zapomniałam jej powiedzieć, że odlatywać jej też nie wolno – westchnęła Milka i pobiegła do koleżanki.
  - Miałaś go pilnować, a nie sobie latać – nakrzyczała na nią i pacnęła łapą w przelatujący balonik. Jej ostry pazurek przebił go od razu. Rozległ się głośny huk, a zaraz potem zdezorientowana myszka wylądowała pośrodku oczka wodnego. Woda była zamarznięta, więc myszka upadła na taflę lodu, a próbując się podnieść poślizgnęła się parę razy.
  -  No tak, teraz postanowiłaś się poślizgać – powiedziała z oburzeniem Milka.  
 - Ja nie robię tego dla zabawy – odpowiedziała jej myszka – tylko tu jest tak ślisko, że nie mogę utrzymać się na nóżkach – dodała i znów spróbowała się podnieść, ale łapki rozjechały jej się i upadła jak długa. Milka z niedowierzaniem kiwnęła łebkiem, ale postanowiła to sprawdzić. 
 - Nieee! - krzyknęła Pyza obserwująca całe to zajście z daleka. Milka niestety zdarzyła już wskoczyć do oczka. Lód był jednak bardzo kruchy i nie wytrzymał pod tak ciężkim pieskiem. Rozległo się głośne Plusk! i Milka stała po szyję w wodzie. Tafla lodu pękła na szczęście tylko w tym miejscu i myszka leżała nadal na jej niepękniętej części. Była jednak bardzo przerażona, bo nie umiała pływać tak jak jej koleżanka. Milka wygramoliła się z wody na brzeg i otrząsnęła się, żeby usunąć resztki jej z mokrego futerka.
 - Musimy ją stamtąd wyciągnąć, bo ona ma balonik Igorka – powiedziała do Pyzy. - No właśnie, a gdzie masz ten balonik? – przypomniała sobie Milka i rozejrzała się dookoła. Myszka też zaczęła się rozglądać, ale balonika nigdzie nie było.
 -  I jeszcze zgubiłaś balonik – nakrzyczała na przerażoną myszkę Milka. 
 -  Balonik leży tam w szuwarach i na szczęście jest nadal przywiązany do myszki, więc ciągnąc za sznureczek uda nam się ją uratować.- wtrąciła się Pyza. - Jego jednak nie uratujemy, bo miał bliskie spotkanie z twoim ostrym pazurkiem – wyjaśniła siostrze.
Milka nadal nie rozumiała co się stało z balonikiem, ale pobiegła posłusznie za Pyzą w kierunku szuwarów. Pyza wyciągnęła wystraszoną i zmarzniętą myszkę, po czym wsadziła ją na Milkę i kazała jej się mocno trzymać białego futerka. 
 - Musisz ją szybko zanieść do jej rodziców, żeby się nie przeziębiła – nakazała siostrze. Milka kiwnęła główką i pobiegła w kierunku drewna kominkowego, gdzie był domek myszki. Potem wróciła do Pyzy.
 - Będziesz musiała teraz przeprosić Igorka za ten balonik – powiedziała, widząc ją Pyza.
 - No co ty – obruszyła się Milka – przecież to myszce zachciało się fruwać.
 -Nie, to ty byłaś nieodpowiedzialna, odwiązałaś balonik, potem go nie pilnowałaś, aż w końcu naraziłaś myszkę na niebezpieczeństwo przywiązując ją do balonika. Myszka waży znacznie mniej niż ty i balonik ją porwał – wytłumaczyła zdenerwowana Pyza.
 - No dobrze następnym razem położę jej na ogonie kamień, żeby nie odleciała – odparła Milka i czym prędzej odbiegła, żeby nie narażać się więcej siostrze.
 - No, ale za taki super przelot nad ogrodem, to myszka jest mi chyba winna podziękowania – powiedziała do siebie biegnąc w kierunku swojego ulubionego miejsca w ogrodzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz