Łączna liczba wyświetleń

sobota, 9 marca 2013

Sposób na wiosnę


Była połowa marca. Dni stawały się coraz dłuższe i coraz częściej świeciło słoneczko. Babcia korzystając z jego pierwszych, cieplejszych promieni, wyszła do ogrodu. Pieski były prze szczęśliwe i nie odstępowały jej ani na krok. Najpierw wszyscy przemaszerowali przez cały ogród. Babcia przyglądała się roślinkom i przemawiała do nich czule, chwaląc piękne pąki. Pyza kroczyła za nią dumnie z poważną miną. Milka skakała dookoła, co rusz wpadając to na jedną to na drugą z nich. Potem babcia zabrała się za obcinanie drzewek i krzewów. Niestety szybko zrobiło się znowu zimno i musiała wrócić do domu.
  • Kiedy w końcu nadejdzie ta wiosna – mamrotała niezadowolona – już nie mogę się jej doczekać – powiedziała jeszcze i zamknęła za sobą drzwi. Pieski zostały znowu same.
  • A kiedy nadejdzie ta wiosna? - spytała zasmucona Milka.- Chciałabym, żeby babcia częściej do nas wychodziła.
  • Już niedługo. Słyszałam jak dzieci z pobliskiej szkoły, umawiały się na topienie marzanny.
  • A co to znaczy?- spytała Milka i aż przysiadła bardzo zainteresowana.
  • Trzeba wrzucić marzannę do wody i wtedy odchodzi zima i przychodzi wiosna – odpowiedziała Pyza.
  • A gdzie ją można znaleźć? - spytała Milka, ale Pyza już pobiegła pod ogrodzenie, bo usłyszała tam jakiś szelest.
  • No tak i ja muszę o wszystkim myśleć sama – zawarczała do siebie i pobiegła poszukać marzanny. Nie wiedziała niestety, jak ona wygląda. Rozglądała się jednak bardzo uważnie, bo przecież robiła to dla babci. Pod jednym krzaczkiem znalazła kawałek sznurka, który służył do przywiązywania roślinek. Czym prędzej chwyciła go w pyszczek i pobiegła wrzucić do oczka wodnego. Dumna z siebie odczekała chwilę, patrząc czy wychodzi słoneczko.
  • Oj, to chyba nie marzanna – stwierdziła i poszła szukać dalej. W drugiej części ogrodu, znalazła puszkę po napoju, którą ktoś wrzucił pewnie przez ogrodzenie.
  • No, tym razem to chyba mi się udało – krzyknęła uradowana i chwyciła ją w pyszczek. Tak jak poprzednio szybko pobiegła i wrzuciła znalezisko do oczka wodnego. Niestety i tym razem słoneczko nie wyjrzało zza chmurek. Milka była już trochę zrezygnowana, ale gdy przypomniała sobie, że babcia się będzie z nią bawić w ogródku, od razu odzyskała zapał.
    Wrzuciła jeszcze do oczka starą reklamówkę, którą wiatr przywiał z ulicy, babci rękawiczki do pracy w ogrodzie i w końcu zaciągnęła tam nawet stare grabie, które babcia zostawiła, bo złamał im się trzonek. Przez moment myślała już, że jej się udało, bo pojawiło się słoneczko, ale zaraz zaszło i Milka znowu zaczęła poszukiwania. Była już jednak bardzo zmęczona. Przechodząc obok wiaty, pod którą było złożone drewno kominkowe postanowiła, że czas na krótką drzemkę.
  • Marzenka! Wracaj do domu – usłyszała nagle wołanie jakiejś mysiej mamy. Zerwała się na nogi i rozejrzała się dookoła. Obok niej bawiły się dwie małe myszki.
  • Która z was to Marzenka – spytała je Milka.
  • Ja – odezwała się mniejsza, trochę wystraszona myszka. Milka zastanawiała się przez chwilkę i wreszcie odezwała się do niej.
  • Marzenka, muszę cię wrzucić do oczka wodnego, żeby przyszła wiosna – odparła, ale widząc przerażoną minę myszki dodała po chwili – Nic się nie martw, będę cię trzymała za ogonek i zaraz cię wyciągnę. Myszki to jednak chyba nie przekonało, bo kręciła mocno główką na znak, że się nie zgadza. Przerażenie nie pozwoliło jej wydać z siebie żadnego dźwięku. Druga myszka, też wyglądała na trochę wystraszoną, ale, że to nie ją ten wielki pies chciał wrzucić do wody odważyła się odezwać.
  • Pani Milko, ale woda jest bardzo zimna jeszcze. - powiedziała cichutko. Milka znów zastanowiła się nad czymś.
  • Jak zamoczę cię tylko na chwilkę powinno wystarczyć.- odparła i zrobiła krok w kierunku myszek. Mała Marzenka wycofywała się przerażona, ale nagle potknęła się o coś leżącego na jej drodze i padła jak długa. Milka podeszła i schwyciła ją za ogonek. Myszka wyrywała się i krzyczała, ale biały wielki piesek już pędził w kierunku oczka wodnego. Krzyki i wołanie o pomoc zaalarmowało Pyzę.
  • CO ty robisz !- zawarczała na siostrę.- Natychmiast puść tą biedną myszkę – rozkazała takim tonem, że Milka od razu jej posłuchała.
  • Ty nic nie rozumiesz. - tłumaczyła się wystraszona, ba dawno nie widziała tak zdenerwowanej siostry. - Ona nazywa się Marzenka. Ja chciałam ją na chwilkę włożyć do wody, żeby nadeszła wiosna. Nic by jej się nie stało, naprawdę.- próbowała udobruchać Pyzę, ale ona ciągle warczała oburzona. Mała myszka skorzystała z chwili zamieszania i uciekła do domu. Milka nie rozumiała, czemu siostra się tak złości, ale na wszelki wypadek położyła się grzecznie obok niej. Pyza była tak wzburzona, że musiała minąć chwila zanim mogła spokojnie wytłumaczyć siostrze, o co chodzi.
  • Milka! Nigdy nie wolno wrzucać nikogo do wody wbrew jego woli – zaczęła spokojnie , ale na samą myśl znowu się zdenerwowała.
  • Przecież sama mówiłaś, że jak się wrzuci marzannę to będzie wiosna – przypomniała jej Milka, ale jej głosik, aż się urywał ze strachu.
  • Marzanna to kukła ze słomy – zaczęła ponownie Pyza – topienie jej nie robi nikomu krzywdy – jej głos znów robił się groźny. Milka nie odważyła się nawet podnieść łebka. Pyza spojrzała na roztrzęsioną siostrę i stwierdziła, że wystarczająco już na nią nakrzyczała.
  • Nigdy więcej tak nie rób – powiedziała już milszym tonem i pobiegła do swoich zajęć.
  • Chyba pójdę się schować w krzakach, bo jak taką awanturę mi zrobiła o małą myszkę, to co będzie jak zobaczy te utopione wielkie grabie? - stwierdziła i pobiegła się schować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz