Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 21 marca 2013

Wiosenne porządki


Był okres przedświąteczny. Babcia wywiesiła na tarasie swoją pościel i zabrała się do mycia okien.
  • Chyba i my musimy posprzątać w naszej budzie – powiedziała Pyza do swojej siostry. Milka udawała, że nie słyszy. Wylizywała właśnie swoją miskę.
  • Słyszysz, dzisiaj będziemy robić wiosenne porządki.
  • Przecież robiłyśmy niedawno – odpowiedziała jej w końcu Milka.
  • Ostatnie sprzątanie robiłyśmy przed zimą, więc to najwyższy czas – wytłumaczyła Pyza, już nieco zdenerwowana.- Wyjmij wszystko z budy, a ja jeszcze zrobię obchód wokół domu.- dodała stanowczym tonem. Milka bardzo niezadowolona poszła wolnym krokiem w kierunku budy. Po drodze zatrzymała się w pobliżu domku swojej koleżanki myszki. Okazało się jednak, że jej mama też zarządziła sprzątanie i myszka nawet nie mogła wyjść porozmawiać. To przygnębiło pieska jeszcze bardziej.
     - To będzie długi dzień – zamruczała do siebie i poszła dalej.
      Buda piesków stała pod małą wierzbą. Była zbudowana z drewnianych klepek i pokryta spadzistym daszkiem. W środku był mały korytarzyk, który prowadził do większego, kwadratowego pokoiku. Milka spojrzała na nią z rozrzewnieniem, a potem położyła się w korytarzu. To była jej ulubiona pozycja z głową wystawioną na zewnątrz, żeby widzieć co dzieje się wokół.
  • Muszę chwilę odpocząć przed tym strasznym sprzątaniem. Na samą myśl o nim czuję się zmęczona – stwierdziła i zamknęła oczy. Po chwili słychać już było jej ciche pochrapywanie. W ten sposób udało jej się tak przespać pół dnia, nim Pyza znalazła chwilę, by sprawdzić jak jej idzie.
  • No tak, nic nie zrobiłaś – krzyknęła, widząc ją śpiącą. Milka wyskoczyła, wystraszona uderzając główką o wystającą część daszku. Pyza weszła do budy i zaczęła wyrzucać znajdujące się tam rzeczy. Była bardzo zdenerwowana i nawet nie spojrzała na siedzącą obok i rozmasowującą bolące miejsce, siostrę. Po chwili przed budą wylądowały dwa spore drewienka, czerwony sznureczek od balonika, resztki kocyka babci Doty, drugi kocyk, wiaderko Igorka i jego czerwony samochodzik, a na koniec Pyza wyciągnęła babci zielony kalosz.
  • Teraz już wiem, czemu ja ledwo się tam mieszczę – powiedziała, kręcąc łepkiem. - Po co ci to wszystko? - spytała.
  • Drewienka są do gryzienia, dwa bo jak jedno mi zginie mam jeszcze drugie, sznureczek też jest fajny do zabawy, kocyki podkładam sobie pod brzuszek. - wymieniała z niewinną minką Milka.
  • A zabawki Igorka - nadal dziwiła się Pyza.
  • Wiaderko jak bym się chciała napić, to przyniosę w nim wody, a samochodzik pokazywałam myszce.
  • No dobrze, a ten kalosz. Przecież babcia szukała go niedawno w całym ogrodzie. - nie mogła zrozumieć Pyza.
  • Pamiętasz, jak Mikołaj pomylił prezenty i ja dostałam kalosze, musiałam je potem oddać babci. Pomyślałam wtedy, że sprawiedliwie będzie jak się nimi podzielimy i jeden sobie zostawiłam. - powiedziała skruszonym głosikiem. Pyza jednak nie nabrała się na ten głosik.
  • Natychmiast odnieś ten kalosz babci – rozkazała – potem wybierz tylko dwie rzeczy, które chcesz włożyć do budy. Ja chwilę popracuję, a jak wrócę w budzie ma być czysto i przytulnie.- krzyknęła i pobiegła w kierunku ogrodzenia. Milka chwyciła w pyszczek kalosz i pobiegła podrzucić go na taras. Właśnie go zostawiała, gdy zainteresowała ją pościel babci, która się tam wietrzyła.

  • Z tym to chyba byłoby przytulnie – stwierdziła i chwyciła w zęby mały jasieczek. Zaniosła go do budy i ułożyła w pokoiku. Wydał się trochę za mały, więc Milka postanowiła przynieść jeszcze dużą poduchę. Po chwili była już na tarasie i ciągnęła zębami upatrzoną pościel. Poducha znajdowała się pod kołdrą babci, więc Milka nie mogła jej stamtąd wyciągnąć. Szarpnęła jeszcze parę razy, aż w końcu rozległ się dziwny dźwięk. Zrobiła się wielka dziura, a z wnętrza zaczął się wysypywać na ziemię i na zdziwionego pieska, biały puch. Po chwili wiatr rozniósł małe piórka już po całej okolicy. Milka też była nimi pokryta, ale, że była biała, widać je było głównie na jej czarnym nosie. Kichnęła dwa razy i pokręciła łebkiem.
  • Może uda mi się jej wmówić, że to śnieg – zastanawiała się co powie siostrze. - Gorzej jak posądzi mnie, że skrzywdziłam jakąś kurę – mruczała do siebie wciągając resztki poduchy do budy. Potem wepchnęła pod nią dwa drewienka, czerwony sznureczek,dwa kocyki wiaderko Igorka i czerwony samochodzik.
  • No teraz jest czysto i przytulnie – kiwała łebkiem, podziwiając wnętrze budy. Potem ułożyła się na swoim miejscu i zasnęła. Obudził ją krzyk babci. Dostawało się właśnie Pyzie, która była w pobliżu, a do jej szarego futerka przyczepiły się puchowe piórka. Milka czym prędzej ukryła się w krzakach i nawet ogonek nie wystawał jej stamtąd. Miała zamiar nie wychodzić do samego wieczora, ale burczenie w pustym brzuszku, przekonało ją do tego, że to zły pomysł. Wychyliła najpierw łepek, a gdy nie zobaczyła nikogo w pobliżu, odważyła się pobiec w kierunku miski. Tam czekała już na nią Pyza.
  • Wiedziałam, że w końcu wyjdziesz – powiedziała do siostry. Milka z tonu jej głosu wywnioskowała, że może podejść bliżej.
  • Chciałaś, by było czysto i przytulnie – wyjaśniła - Starałam się bardzo – dodała jeszcze i zaczęła delektować się posiłkiem. Na wszelki wypadek nie podnosiła łebka, by nie patrzeć na Pyzę. Pyza też nie miała chyba siły do swojej młodszej siostry, bo nic się nie odezwała.
Wieczorem, pieski ułożyły się w domu do snu.
- Dobrze chociaż, że porządki wiosenne, mamy już z głowy – pomyślała Milka. Muszę tylko odzyskać mojego kalosza – przemknęło jej jeszcze przez myśl i zasnęła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz