Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 27 listopada 2012

Śpiąca królewna


Był wieczór. Babcia Dota siedziała na fotelu bujanym i opowiadała bajki swoim wnukom. Pod schodami, na swoim posłaniu leżały jej dwa pieski. Pyza bardzo dokładnie wylizywała się przed snem, a Milka leżała obok i udawała, że już zasnęła. Co chwilę jednak ruszała uszami i przechylała łepkiem, żeby lepiej słyszeć babcię, która opowiadała o jakiejś śpiącej królewnie. Z Milki był niestety straszny śpioch i pod koniec bajki już zasnęła na dobre. Chłopcy też nie wykazali zainteresowania śpiącą królewną, więc babcia musiała opowiadać znowu o traktorach i kombajnach. Następnego dnia rano Milka przypomniała sobie bajkę.
 - Fajnie ma taka śpiąca królewna. Prawda? - odezwała się do siostry, podnosząc łepek znad miski z jedzeniem.
 - A co w tym takiego fajnego? - spytała Pyza wylizując dokładnie swoją miskę.
 - Ta królewna może tyle spać ile tylko chce – odparła rozmarzona Milka – a ja mam tyle obowiązków, że ciągle jestem niewyspana.
 - Tyle obowiązków ?– powtórzyła Pyza i spojrzała ze zdziwieniem. Lepiej wyliż się dokładnie , bo wszędzie masz jeszcze resztki śniadania.
 - No właśnie o tym mówię, trzeba się myć – powiedziała Milka i wystawiła język, żeby się oblizać, ale coś innego już przyciągnęło jej uwagę, więc wsunęła go z powrotem.
 - Ty to już jesteś jak ta śpiąca królewna – odparła Pyza i pobiegła do bramy, sprawdzić, czy kogoś nie trzeba obszczekać. Milka postała jeszcze chwilkę, zastanawiając się nad tym, co siostra miała na myśli.
 - Może ona ma rację i ja rzeczywiście jestem śpiącą królewną – pomyślała i poszła wolnym krokiem pod swoje ulubione drzewo.
 - Będę spała, aż pocałuje mnie jakiś książę – postanowiła i od razu zasnęła. Nie zauważyła wcale, że nie doszła do drzewa. Pech chciał, że położyła się akurat na drodze, po której szły dwa ślimaki. Piesek był dla nich olbrzymią przeszkodą.
 

 - Pani Milko! Niech się pani przesunie – krzyknął jeden ze ślimaków. Głosik jego był jednak bardzo cichy i Milka ani drgnęła. Najkrótsza droga wiodła tuż przy jej wielkim, czarnym, mokrym nosie. Ślimaki trochę się bały przechodzić obok niego, ale gdyby okrążyły śpiącego pieska z drugiej strony, to droga zajęła by im cały dzień. Ruszyły więc powoli, co chwilę sprawdzając, czy Milka śpi nadal. Jednemu ślimakowi udało się jakoś przejść. Jego kolega nie miał jednak tyle szczęścia. Przechodząc obok nosa Milki musnął ją delikatnie, końcem swojej wilgotnej nogi.
 - To ty książę? – Milka poderwała się i rozejrzała dookoła. Podnosząc się popchnęła biednego, wystraszonego ślimaka pod samo drzewo.
 - Jaki książę ? - odpowiedział jej drugi ze ślimaków i wyjaśnił co się wydarzyło. Milka przeprosiła ślimaki, pomogła biedakowi spod drzewa dojść do kolegi i zmęczona całym zajściem znów położyła się, tym razem wybierając ulubione miejsce.
 - Ciągle jakieś obowiązki – pomyślała jeszcze i zasnęła. Spała tak już dłuższą chwilę, gdy obok przechodziła mała myszka. Była bardzo wychudzona, bo od paru dni nie udało jej się znaleźć żadnego jedzenia. Przystanęła, chowając się pod dużym liściem i przyglądała się wielkiemu, nieznajomemu psu. Zwierzę wydawało się myszce olbrzymie i groźne. Już miała uciekać, gdy zauważyła kilka kawałków smakowicie pachnącego mięska, przyczepionego do pyska tego stworzenia. Bała się bardzo, ale brzuszek miała pusty, a taką ilością mięska najadłaby się do syta.
 - Może jestem mała, ale bardzo odważna – dodała sobie odwagi myszka i cichutko wdrapała się na wielki łeb. Milka co chwilę pochrapywała i głowa trzęsła jej się na wszystkie strony. Myszka musiała bardzo uważać, by nie spaść w czasie tych podskoków. Udało jej się zjeść większość kawałków, gdy nagle wypatrzyła największy, tuż przy czarnym, mokrym nosie. Nie zastanawiając się ani chwili, skoczyła po swoją zdobycz. Niestety jej brzuszek był już znacznie cięższy i trudniej było jej się poruszać. Trafiła w sam czubek nosa. Obudzona Milka potrząsnęła łebkiem i nawet nie zauważyła, gdy zrzuciła małą myszkę.
 - Książę, gdzie jesteś!- zawołała Milka rozglądając się dookoła. Myszka na szczęście ukryła się już dobrze. Milka szukała jeszcze chwilę swojego księcia, ale gdy nikogo nie znalazła pobiegła do Pyzy.
 - Pyza!- krzyczała podekscytowana już od połowy drogi. - Byłam śpiącą królewną i pocałował mnie książę, ale zniknął – opowiadała jednym tchem.- Nie wiem tylko co teraz, bo nie słyszałam zakończenia wczorajszej bajki. Co zrobiła królewna, jak już pocałował ją książę? Pyza przyglądała jej się z niedowierzaniem. Zastanawiała się, czy jej siostra naprawdę potraktowała bajkę poważnie. Widząc jej minę stwierdziła, że chyba jednak tak.
 - Królewna się obudziła i zaczęła wykonywać swoje obowiązki – odparła wreszcie, wyprowadzona z równowagi Pyza. Cały dzień musiała pracować za siostrę. Milka nie była zadowolona z takiego zakończenia.
 - Jakbym wczoraj usłyszała zakończenie, to nie czekałabym na tego księcia – stwierdziła wreszcie i poszła obrażona w kierunku orzecha. Położyła się znowu na ulubionym miejscu.
 - Mogę przecież udawać, że nie było żadnego księcia – westchnęła, ziewnęła i znów zasnęła ponownie.
 - Tej królewnie to nawet książę nie pomoże – pomyślała, widząc to Pyza, i pobiegła do swoich zajęć.

1 komentarz: