Łączna liczba wyświetleń

piątek, 1 lutego 2013

Bohaterka

Babci szybko skończyły się kupione produkty, więc zaplanowała ponowną wizytę w gospodarstwie . Rano wyprowadziła samochód z garażu i zaczęła pakować potrzebne torby. Musiała wrócić na chwilę do domu, bo zadzwonił telefon. Gdy pojawiła się ponownie przed samochodem, w bagażniku, obok zapakowanych bagaży leżały jej dwa pieski i patrzyły na nią proszącym wzrokiem.
  • Nie mogę was zabrać, bo gospodarz jest jeszcze trochę zły na Milkę – powiedziała babcia i pokazała ręką, żeby pieski wysiadły. Pyza i Milka odwróciły głowy i udawały, że tego nie widzą.
  • Dobrze – skapitulowała babcia – ale musicie być bardzo grzeczne. Wiecie jak lubię wiejskie jajka i serek. Pieski oblizały się na samą myśl o takich smakołykach i przytaknęły głowami.
Gdy dojechali na miejsce gospodarza nie było i przywitała ich gospodyni.
  • Gospodarz jest w oborze – opowiadała gospodyni. - Kupiliśmy dwa dni temu, pięknego, młodziutkiego byczka. Jak go przywieźliśmy był bardzo markotny i wcale się nie uśmiechał. Myśleliśmy, że to z tęsknoty za swoim domem, ale z każdym dniem mu się pogarsza. Nie chce jeść, a dzisiaj do tego jeszcze wierzga nogami i ciągle coś niszczy. Nagle z obory dało się słyszeć głośny huk i gospodarz wybiegł trzymając się za głowę. Gospodyni i babcia podbiegły w jego kierunku. Nikt nie zainteresował się pieskami, które wyskoczyły z samochodu i też poszły zobaczyć co się stało.
  • Na szczęście to niewielkie skaleczenie – stwierdziła babcia i przykleiła gospodarzowi plaster do czoła. Po chwili mógł już opowiedzieć co się stało.
  • Chyba muszę oddać tego byczka – powiedział. - Chciałem obejrzeć, czy coś go nie boli, ale w pewnym momencie wierzgnął nogami tak, że trafił mnie prosto w głowę. Nie wiem co mam teraz zrobić – dodał zdenerwowany.
  • Może trzeba jeszcze wezwać weterynarza.- zaproponowała babcia
  • Był wczoraj i nic nie stwierdził – odpowiedziała załamana gospodyni i zaprosiła babcię do domu. Gdy za wszystkimi zamknęły się drzwi, pieski wyjrzały zza obory.
  • Ty się tu pobaw, a ja pójdę zobaczyć, czy znowu nie ma jakiejś dziury w płocie. Tylko nic nie rozrabiaj i omijaj z daleko tego byczka, bo może ci zrobić krzywdę.- nakazała siostrze Pyza i pobiegła w kierunku płotu. Milka postanowiła najpierw odwiedzić kurki, ale gdy weszła do kurnika, okazało się, że nadal pamiętają jej przygodę z lisem i nie chcą z nią rozmawiać. Potem poszła przywitać się z gąskami i kaczkami, ale i one nie były chętne do rozmowy. Zrezygnowana i przygnębiona usiadła przy drzwiach do obory. Nagle znowu coś huknęło. Drzwi otworzyły się uderzając ją w łepek.
  • Łaj! – krzyknęła i rozmasowując bolące miejsce, zajrzała do wnętrza. Pośrodku stał olbrzymi byczek. Miał piękną, lśniącą sierść, a na łbie dwa okazałe rogi. Od razu było jednak widać, że jest cierpiący. Milki nawet nie zauważył. Weszła więc ostrożnie do obory trzymając się od niego z daleka. W kącie zobaczyła stojące trzy krówki. Znała je dobrze i chciała się przywitać. Krówki były wystraszone i przytulone do siebie, a byczek znowu podskakiwał i hałas był tak wielki, że nikt jej nie usłyszał. Milka postała chwilę, aż w końcu odważyła się podejść bliżej do ciepiącego zwierzaka.
  • Witam jestem Milka – odezwała się, gdy byczek na chwilę się uspokoił. Spojrzał tylko na nią i znów zaczął wierzgać. Gdy ponownie nastąpiła chwila ciszy, spróbowała jeszcze raz.
  • Wiem, że tęsknisz do swojego domu, ale gospodarz i gospodyni są fajni i karmią samymi smakołykami. Tu na samą myśl się oblizała. Byczek przyglądał jej się zdumiony.
  • Daj im szanse, może ci się tu spodoba – ciągnęła dalej, ale byczek znów podskakiwał i ryczał, przy tym okrutnie. Milka, aż skuliła się z przerażenia.
  • Musisz tylko się grzecznie zachowywać – wydukała jeszcze i w ostatniej chwili zdążyła uskoczyć, bo byczek trafiłby ją prosto w nos. Po chwili zwierzę znów się uspokoiło.
  • Ja nie z tęsknoty tak wierzgam tylko z bólu. Boli mnie ząb – powiedział i rozdziawił pysk pokazując Milce swoje uzębienie. Milka mimo strachu, podeszła bliżej i obejrzała dokładnie wszystkie zęby.
  • Który to? – zapytała. Byczek dotknął językiem jeden z zębów i zawył z bólu, a potem znów zaczął wierzgać i walić kopytami w ścianę obory. Cały budynek, aż się zatrząsł. Milka na szczęście znów zdążyła odskoczyć na bok.
  • Musimy go wyrwać – stwierdziła, gdy nastąpiła chwila ciszy.- Przywiążę do niego sznurek i pociągnę - kombinowała dalej. - Na pewno się uda.
  • Możesz robić co chcesz, byleby mnie tak nie bolało – zawołał byczek i znów ryczał z bólu. Milka wybiegła na dwór w poszukiwaniu sznurka. Po chwili wróciła niosąc go w pyszczku. Przywiązanie go do zęba, było bardzo trudne i niebezpieczne, ale w końcu po kilku próbach jakoś się udało.
  • Uważaj teraz mocno pociągnę – powiedziała i zaparła się dobrze. Gdy byczek kiwnął głową, że rozumie, sznurek naprężył się i ząb zabolał go strasznie. Oszalałe zwierze szarpnęło łbem i Milka przeleciała, aż pod drugą ścianę stodoły. Leżała tam chwilę bez ruchu i nawet krowy zainteresowały się jej stanem. Jedna z nich podeszła i polizała ją wielkim jęzorem. Milka wstała, choć cały świat wirował jej przed oczami.
  • Ale jazda – powiedziała – tak się czułam ostatnio, jak poszłam z Igorkiem i Arturkiem na karuzelę. Wreszcie wirowanie ustało. Milka ruszyła wszystkimi częściami swojego ciała i nie stwierdziwszy obrażeń podeszła do byczka.
  • Choć na dwór – rozkazała. - Przywiąże sznurek do płotu. Byczek posłusznie ruszył za nią. Milka przywiązała koniec sznurka do drewnianej sztachetki. Znowu nadeszła fala bólu, bo zwierzę skoczyło i zawyło. Drewniany płotek był bardzo stary i oczywiście nie wytrzymał takiego obciążenia. Cała, jedna część ogrodzenia leżała na ziemi.
  • No super, o pysznym jedzonku od gospodyni mogę zapomnieć – stwierdziła widząc to Milka. - Może przywiążemy ten sznurek do tego słupa, co stoi na środku podwórka. - planowała nie bacząc na szkody. - On chyba wytrzyma. Na wszelki wypadek mniej wierzgaj – dodała jeszcze. Byczek spojrzał na nią wściekły. Milka podeszła do słupa, a byczek dreptał za nią uważając by sznurek się nie naprężył. W końcu udało się go przywiązać, ale jak na złość, ból nie nadchodził. Milka czekała chwilę, aż wreszcie znudziło ją to i podeszła do byczka od tyłu. Złapała w zęby jego ogonek i ścisnęła z całej siły. To co stało się później zaalarmowało wszystkich. Z domu wybiegli gospodarze i babcia, a z drugiego końca ogrodu doskoczyła do nich Pyza. Ich oczom ukazał się następujący widok. Pośrodku podwórka stał mocno pochylony słup. Kabel, do niego przyczepiony był urwany i leciały z niego iskry. Kawałek dalej leżał na ziemi byczek i masował sobie kopytkiem pysk. Minę miał jednak uśmiechniętą. Obok, na sznurku dyndał olbrzymi ząb. Gospodarz zaraz zorientował się w sytuacji . Lekko otumanionego, ale bardzo szczęśliwego byczka wprowadził do obory.
  • A gdzie jest Milka? - zapytała zaniepokojona Pyza. Obeszła zdenerwowana dookoła i w końcu wywęszyła siostrę leżącą pod stertą skrzynek. Gospodyni i babcia szybko usunęły przeszkodę i wydobyły stamtąd pieska. Okazało się, że ma zwichniętą łapę i trzeba ją zawieźć do weterynarza.
  • Czy to ten pies, przez którego pół wsi nie ma prądu? – zapytał lekarz. Potem uśmiechnął się jednak i bardzo delikatnie zabandażował pieskowi łapę. Babcia wraz z poszkodowaną wróciła do gospodarza. Tam okazało się, że byczek opowiedział już o wyczynach Milki. Została uznana za bohaterkę i szybko zapomniano o uszkodzonym płocie i zerwanej linii elektrycznej. Gospodyni naszykowała w nagrodę wielką miskę smakołyków i podstawiła jej pod pysk.
  • Może ci pomóc? – zaproponowała siostra.
  • Nie dziękuję – odpowiedziała Milka – mnie na szczęście ząb nie boli , tylko łapka – dodała i zaczęła pałaszować podane smakołyki. - Mam nadzieję, że teraz już zawsze będą mnie traktować jak bohaterkę – rozmarzyła się wylizując pyszczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz