Łączna liczba wyświetleń

piątek, 30 listopada 2012

Kosmici

Jesień to kapryśna pora roku. Najczęściej jest szaro i ponuro, ale bywają też dni, kiedy na niebie świeci słoneczko i aż chce się wyjść na dwór. Igorek i Arturek bawili się właśnie u babci w domu. Znudziła ich zabawa samochodzikami i poprosili babcię, żeby wymyśliła inną.
 - Może wyjdziemy do ogrodu popuszczać bańki – zaproponowała babcia.
 - Świetny pomysł babusiu – odparli i pobiegli ubierać buty. Babcia naszykowała płyn do puszczania baniek, założyła sobie i chłopcom ciepłe sweterki i razem wyszli z domu. Usiedli na ławeczce, obok tarasu i zaczęli nową zabawę. Igorek robił piękne, kolorowe bańki, a Arturek podziwiał je ze śmiechem. Ponieważ prawie nie było wiatru, bańki długo unosiły się wokół nich. Milka spała w tym czasie po drugiej stronie ogrodu i dopiero głośny śmiech, dobiegający z daleka, obudził ją. Szybko pobiegła zainteresowana, co się tam dzieje. Uwielbiała, jak chłopcy bawili się w ogrodzie, więc już miała do nich podbiec i polizać ich przyjaźnie po buziach, gdy zobaczyła, że wokół babci i jej wnuków unoszą się dziwne, kolorowe kule. Co chwilę, któraś z nich pękała i coś mokrego upadało na twarze chłopców. Igorek machał wtedy rączkami i uciekał z krzykiem przed spadającymi bańkami. Milka stanęła i zawarczała groźnie. Stała tak przez chwilę, ale bardzo przerażały ją pękające kule, więc pobiegła po siostrę.
 - Pyza – krzyczała już z daleka.- Musimy ratować babcię, Arturka i Igorka. Właśnie zaatakowało ich coś dziwnego. To na pewno jakieś groźne stwory z kosmosu, latają i czymś plują. Ja je obwarczałam, ale wcale się nie wystraszyły – krzyczała zdenerwowana. Pyza nie zastanawiała się długo, tylko pobiegła we wskazanym kierunku. Za domem ujrzała bawiących się babcię i chłopców. Milka na wszelki wypadek trzymała się z tyłu swojej siostry, bojąc się ataku dziwnych intruzów. Pyza, oczywiście zorientowała się, że są to bańki mydlane, więc podbiegła do nich, radośnie merdając swoim krótkim ogonkiem.
 - To tylko taka zabawa – wyjaśniła przyglądającej się z daleka siostrze. - Możesz tu podejść i pobawić się z nami – dodała i podskoczyła do góry rozbijając jedną z baniek. Arturkowi bardzo się to spodobało. Bawili się tak jeszcze długo i nawet Milka odważyła się do nich podejść, ale na bańki patrzyła bardzo nieufnie i na wszelki wypadek uciekała, gdy jakaś zbliżała się do niej.
 - Mnie ta zabawa się nie podoba – stwierdziła w końcu i poszła ułożyć się pod swoim drzewem. - Może to jednak kosmici – krzyknęła jeszcze do siostry.
 - Uważaj, żeby ciebie nie zaatakowali – roześmiała się Pyza i pobiegła sprawdzić, czy babcia i chłopcy już weszli do domu. Milka wiedziała, że siostra żartuje, ale na wszelki wypadek, co chwilę otwierała jedno oko i sprawdzała, czy coś jej nie grozi. Popołudniu prawie nie pamiętała już o dziwnych bańkach. Z radością biegała i skakała po ogrodzie. Babcia właśnie odwiozła wnuczków do ich rodziców i podjechała przed dom samochodem wypełnionym zakupami. Najpierw wystawiła wszystko z bagażnika, a potem zaczęła po trochu wnosić różne torby i torebki. Milka i Pyza towarzyszyły jej oczywiście. Wreszcie babcia uporała się z zakupami i zamknęła za sobą drzwi domu. Milka chodziła jeszcze wokół samochodu, gdy za jednym z kół zobaczyła kolorowy, plastikowy worek, czymś wypełniony. Najpierw go obwąchała. Pachniał jak jakieś kwiatki. Potem popchnęła go nosem. W końcu pacnęła go łapą i worek się rozerwał, a z jego wnętrza wysypał się na ziemię biały proszek. Milka przyglądała mu się chwilę. Gdy stwierdziła, że jest nie groźny, wysunęła swój wielki, czerwony język i liznęła nim zamaszyście. To co poczuła, było obrzydliwe. Szczypało ją w gardle i w nosie. Zaczęła kaszleć i prychać, by pozbyć się wstrętnego smaku. Proszek niestety wpadł jej głęboko i szybko się rozpuścił. Ponownie spróbowała zakaszleć i z jej pyska wyleciało kilka małych, kolorowych baniek. Po chwili kichnęła, a tym razem z nosa zaczęły wylatywać jej bańki. Przerażona pobiegła do Pyzy.
 - Chyba zaatakowali mnie kosmici – krzyknęła dobiegając do niej i znów parę baniek wyleciało jej z pyska. Pyza przyjrzała jej się dokładnie. Jej siostra kichała i kasłała, a przy każdej takiej czynności z pyska i z nosa wylatywały małe, kolorowe bańki.
 - Coś ty u licha znowu zrobiła – zapytała Pyza bardzo wzburzona. Milka zaczęła wyjaśniać co się wydarzyło.
 - A mówiłam, że to kosmici, a nie żadne bańki – zakończyła swoje wyjaśnienia i znów z jej pyska wyleciało parę baniek. - Ja ich chyba połknęłam i teraz atakują mnie w środku – dodała zrozpaczona i znów wyleciało jej kilka baniek. Pyza, już miała się roześmiać, ale mina siostry była tak żałosna, że poklepała ją tylko łapą.
 - Znalazłaś proszek do prania, który babcia zapomniała zabrać do domu. - wyjaśniała cierpliwie wystraszonej siostrze – mimo że mówiłam ci, że nie można wszystkiego brać do pyszczka, ty go polizałaś i zamienił się w bańki. Do jutra ci to minie, tylko pewnie będzie cię bolał brzuszek. Babcia też pewnie nie będzie zadowolona, że rozerwałaś torebkę z proszkiem. - mówiła z groźną minką Pyza. Po chwili jednak żal jej się zrobiło siostry trochę, bo Milka stała przed nią ze spuszczonym łebkiem i co chwilę kichała, a z jej nosa wylatywały bańki.

 - Nie martw się, chyba dobrze, że to nie kosmici tylko proszek do prania – uśmiechnęła się Pyza – Ale ty wyglądasz teraz strasznie i nie jeden mógłby cię pomylić z kosmitą – dodała po chwili i zajęła się, jak zwykle pilnowaniem domu. Milka postała jeszcze chwilkę, nad czymś mocno rozmyślając, aż w końcu pobiegła w stronę poddasza, gdzie leżało drewno do kominka. Po chwili dobiegł stamtąd głośny krzyk mieszkających tam myszek.

 - Ratunku! Potwór!
 - No tak, sama jej to przecież podpowiedziałam - pomyślała Pyza, uśmiechając się pod nosem i kręcąc szarym łepkiem.

2 komentarze:

  1. Fajna bajka:)
    Zapraszam na konkurs z firmą PRYMAT na danie świąteczne : http://book-and-cooking.blogspot.com/2012/11/konkurs-z-firma-prymat-edycja-swiateczna.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję, każdy komentarz sprawia mi wielką przyjemność i zachęca do pisania następnych bajek.

    OdpowiedzUsuń