Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 20 września 2012

Rycerze

Kombajn Henio pracował ciężko na polu we wszystkie dni tygodnia z wyjątkiem niedzieli. Był to dzień odpoczynku i kombajn często wtedy odwiedzał swoich znajomych na pobliskiej budowie.
Tym razem wybierał się tam ze swoją koleżanką, kosiarką Kasią. Kasia bardzo się cieszyła na tą wizytę, bo nigdy jeszcze nie widziała innych maszyn. Gdy dotarli na budowę panowała tam cisza. Nikt nie pracował. Najważniejszy był tam dźwig Alojzy. Był bardzo wysoki i potrafił udźwignąć wielkie ciężary. Był tam też spychacz, na którego mówili Pysiek i taczka Justynka. Wszyscy bardzo się ucieszyli z odwiedzin .
 - To co będziemy dzisiaj robić? – zapytał Pysiek.
 - Może pobawmy się w rycerzy – zaproponował kombajn.
 - To ja będę waszym królem – powiedział dźwig i zajął miejsce pośrodku placu budowy.
 - A ty Pysiek i Henio będziecie rycerzami, którzy walczą o dwie królewny, Kasię i Justynkę – szybko zdecydował.
Kosiarka i taczka bardzo się ucieszyły, że będą królewnami i zajęły miejsca po obu stronach króla.
Henio i Pysiek stanęli naprzeciwko siebie i groźnie zawarczeli silnikami. Potem każdy właczył bieg i ruszyli na siebie. Na szczęście spychacz był bardzo zwrotny i w ostatniej chwili skręcił, bo na pewno by się zderzyli.
 - Ale fajna zabawa – krzyknęła uradowana kosiarka – Jeszcze nikt o mnie nie walczył – dodała
Kombajn i spychacz znowu ustawili się po obu stronach placu i wyglądali bardzo groźnie. Dźwig Alojzy chyba zasnął, bo nic się nie odzywał i tylko lekko kołysało się jego długie ramię. Dwaj rycerze znowu ruszyli do boju.
 - Dalej Pysiek! – zawołała Justynka.
Szczęśliwy Pysiek odwrócił się na moment, żeby uśmiechnąć się do niej i niestety nie zdążył skręcić. Tym razem maszyny zderzyły się ze sobą. Rozległ się straszny huk i poleciały iskry. Taczka Justynka aż przewróciła się do góry kółkiem, a kosiarka cichutko zapłakała. Hałas obudził też Alojzego, który szybko podjechał sprawdzić kto jakie poniósł szkody. Okazało się, że spychacz i kombajn są w bardzo złym stanie. Przednia część Henia, ta która się obraca i ścina zboże, jest pogięta i wplątana w łychę spychacza. Obaj mają powybijane okna i urwane kółka.
 - Co my teraz zrobimy? – zapytał łamiącym głosem Henio – przecież ja jutro muszę jechać do pracy – dodał zmartwiony. Spychacz Pysiek nic się nie odzywał, ale też miał smutną minkę.
 - Dźwigu, może uda ci się ich rozdzielić? – poprosiła kosiarka
 - Spróbuję – odparł dźwig i zaczął ciągnąc spychacz.
Znowu rozległ się straszny hałas, ale maszyny nadal były połączone.
- Musicie chyba przytrzymać Henia, a ja pociągnę jeszcze raz – nakazał niedawnym królewnom Alojzy. Tym razem udało się rozłączyć Henia i Pyśka, ale stan ich był opłakany.
 - Bez pomocy narzędzi chyba się nie obejdzie – powiedział Alojzy i pojechał do garażu. Gdy wrócił towarzyszyły mu dwa śrubokręty, młotek, piła, klucz francuski i miarka. Narzędzia szybko wzięły się do roboty. Było słychać stukanie, wiercenie i przykręcanie. Po jakimś czasie oba pojazdy wyglądały jak nowe. Kosiarka Kasia i taczka Justynka dziękowały narzędziom i nie mogły się nadziwić, że takie małe tak świetnie sobie poradziły z wielkimi maszynami.
 - To wy jesteście naszymi rycerzami – powiedziała kosiarka dziękując każdemu z osobna.
Zawstydzony Henio i Pysiek stali obok i nic się nie odzywali, bo wiedzieli, że ich koleżanki mają rację.To jednak nie była fajna zabawa.

4 komentarze:

  1. Bardzo dziękuję.
    Muszę jednak poprawić bajkę o wiatraku, bo okazało się,że można zrozumieć,że myszki zginęły, a nie taki był mój zamiar. Cieszę się,że nadal czytacie moje bajki. Pozdrawiam. Babcia Dota

    OdpowiedzUsuń