Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 30 września 2012

Wizyta na farmie

Był piękny poranek. Milka i Pyza właśnie skończyły jeść śniadanie i pobiegły przywitać się ze wszystkimi znajomymi. Potem jak zwykle usiadły przy siatce ogrodzeniowej pod tujami i obserwowały co dzieje się na małej osiedlowej uliczce. Gdy przechodził obok jakiś pies, musiały mu powiedzieć, że to one tu pilnują, więc co chwilę było słychać ich szczekanie. Obserwowały ulicę na zmianę. Teraz była kolej Milki, a Pyza poszła powygrzewać się na słoneczku. Nie zdążyła jednak nawet zmrużyć oczu, gdy usłyszała groźne warczenie swojej siostry.
 - Pyza! – wołała zdenerwowana Milka – chodź tu szybko, bo po ulicy chodzi pies olbrzym. Jest brązowy, ma wielki łeb i jest wyższy nawet od niektórych samochodów. Do łap ma coś przyczepione, bo tak dziwnie stuka. Chyba czegoś szuka, bo ciągle się rozgląda i ma zatroskaną minę – ciągle mówiła Milka i odsuwała się od siatki.
Pyza podbiegła zaciekawiona.
 - To chyba nie pies – powiedziała . Jeszcze nie widziałam takiego zwierzęcia.Wydaje jakiś dziwny głos, jakby się śmiało, ale na pewno nie szczeka. Może się przywitam – dodała i podbiegła do ogrodzenia.
 - Witaj! Ja jestem Pyza , a tam dalej to moja siostra Milka. Jesteśmy psami babci Doty. A ty kim jesteś? - odezwała się grzecznie.
 - Ja jestem Kary i jestem koniem. Przyjechałem z gospodarzem z pobliskiej farmy. Gospodarz mnie odczepił od wozu, żebym trochę odpoczął. Poszedłem pooglądać okolicę i chyba się zgubiłem – odparł .
 - Może ci jakoś pomożemy – zaproponowała Pyza. - Możemy zapytać inne psy, czy nie widziały gdzieś wozu i twojego gospodarza. Po chwili rozszczekały się wszystki psy z okolicy, aż w końcu Pyza znów odezwała się do konika.
 - Już wiem. Nasz kolega Reks, mówi, że to do nich przyjechaliście. To bardzo blisko. Zaraz cię zaprowadzimy – powiedziała Pyza i razem z Milką wybiegła na ulicę. Parę przecznic dalej stał już rozładowany wóz, a jego właściciel rozglądał się za swoim koniem.
 - Bardzo wam dziękuję – ucieszył się Kary – Może pojedziecie z nami na farmę – dodał.
Gospodarz szybko znów zaprzągł konika i kazał mu ruszać. Milka i Pyza pobiegły za nimi.
 - Nigdy jeszcze nie byłyśmy na farmie – stwierdziła Milka, gdy konik dojechał na miejsce i się zatrzymał. Gospodarz uwolnił konia i poszedł do domu. Pieski rozglądały się z zaciekawieniem.
 - Tu są świnki – pokazał im Kary. One mieszkają w chlewie. Ten domek to kurnik – oprowadzał ich dalej. - W nim mieszka nasz kogut i cztery kurki.
Nowi znajomi witali się z nimi i pokazywali jak mieszkają. Wszyscy byli dla nich bardzo mili. Nagle Milka znalazła coś w trawie
 - O! Patrz Pyza, mają piłkę. Może sobie porzucamy – krzyknęła i już miała popchnąć znalezioną zabawkę noskiem, gdy usłyszała głos kury.
 - Nie rób tego! – wołała przerażona kurka.
 - Czemu? – zdziwiła się Milka, ale groźna mina stojącego obok koguta trochę ją wystraszyła, więc się odsunęła.
 - To jest jajko, a nie żadna piłka – odrzekła wciąż zdenerwowana kurka – z tego wylęgnie się mały kurczaczek.
Na szczęście nic się nie stało. Pieski przeprosiły wszystkich i podziękowały za miłą wycieczkę. Potem pożegnały swoich nowych znajomych i wróciły do domu. Tam Pyza położyła się na trawie i odpoczywała. Milka niepewnie przyglądała się swojej piłce.
 - Czy z niej też wylęgnie się kurczak? - zastanawiała się na głos.
 - Oczywiście, że nie – zaśmiała się Pyza. To tylko piłka i na pewno nic się z niej nie wylęgnie – dodała ziewając.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz